Pozostawienie prezydent Gronkiewicz-Waltz na stanowisku jest najlepszym wyjściem z sytuacji, ale dla PiS. Prezydent jest zamieszana w sprawy, wokół których toczy się śledztwo prokuratury i dochodzenie CBA. Wokół niej wciąż będą się pojawiały kolejne zarzuty i oskarżenia. I tak przez bite dwa lata! Do samych wyborów. Wyborów, do których Platforma dobiegnie z kamieniem młyńskim u szyi. Kamieniem w kształcie pani prezydent.
Nie jest tajemnicą, że Grzegorz Schetyna nie jest wielkim fanem pani prezydent. Dlaczego zatem zdecydowali się "za Hankę" umierać?
Poseł Andrzej Halicki (rozmowa na str. 4) oczywiście się z tym nie zgodzi, ale znając polską politykę, najbardziej sensownym wyjaśnieniem jest ocean stanowisk związanych z rządami Warszawą. Po tym, kiedy utraciło się drugi ocean związany z rządami krajem, jest to dziś jedna z niewielu rzeczy scalająca Platformę. Bez tego partia, która wyjątkowo źle znosi opozycyjność, mogłaby się po prostu rozsypać.
Czy taka gra na czas się opłaci? W to akurat nie wierzę. Nieprawidłowości w Ratuszu tak naprawdę będą wyjaśniali prokuratorzy i CBA, a nie umoczona w nie prezydent Warszawy, która niby ma "odzyskać wiarygodność". Platforma liczy jednak na to, że przez najbliższe dwa, a może trzy lata wydarzy się coś, co pozwoli odsunąć uwagę wyborców od afer reprywatyzacyjnych. Przyjmując oczywiście, że prezydent stolicy niczego więcej już nie ukrywa.
Może się wydarzy, może nie. Wielu polityków PiS odurzonych władzą zapewne się zapomni. Wielu władza uderzyła przecież do głów już teraz. Tyle że na razie największą aferą tego rządu jest frywolne podejście do kariery rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. W zbiciu z programami 500 plus i lekami dla seniorów to może być trochę mało. Nawet jeżeli takich Misiewiczów będzie więcej.
Tym bardziej że wszystkie partie, nie wyłączając Platformy, własnymi Misiewiczami stały. Także Platforma. Przypomina o tym choćby świeża sprawa - podanie się do dymisji zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz, wiceprezydenta Jóźwiaka. Dziesięć lat noszenia teczek, dyrektorski stołek w wieku 26 lat, a później wiceprezydent stolicy... Czy czegoś to nam nie przypomina? To przecież też Misiewicz, tyle że Platformy. A ze względu na chronologię wydarzeń można nawet powiedzieć, że to Misiewicz jest Jóźwiakiem PiS-u, a nie odwrotnie.