Mirosław Skowron

i

Autor: archiwum se.pl

Mirosław Skowron: Platforma przeciwko młodym

2013-06-21 4:00

W 2007 i 2011 r. Platforma wygrała wybory dzięki ludziom młodym. Dziś to głównie młodzi z warszawskiego Ursynowa są tymi, którzy najaktywniej chcą wyrzucić ze stołka Hannę Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodniczącą PO.

Niespecjalnie mnie to dziwi, gdyż w ciągu sześciu lat rządów Tuska to właśnie młodzi są tymi, którzy oberwali od niej najbardziej.

Doprowadzić do sytuacji, w której najbardziej obrywa grupa wyborców, która wyniosła premiera i rząd do władzy? To trzeba umieć. Chapeau bas...

Dziś Polska to kraj, w którym najcięższą sytuację na rynku pracy ma grupa wiekowa poniżej 34. roku życia. Największa wśród bezrobotnych, wśród nieubezpieczonych. Pogorszyła się też jej sytuacja mieszkaniowa. Z rodzicami mieszka dziś aż 45 proc. ludzi w wieku poniżej 34 lat. Nasz wynik, choć podobno uniknęliśmy kryzysu, jest jednym z najwyższych obok zbankrutowanej Grecji.

Wydawałoby się, że w sytuacji Platformy są to działania samobójcze. I należałoby przestać. Ale gdzie tam! Zapowiedziano właśnie kolejne działania, które najbardziej uderzą właśnie w młodych.

Już w przyszłym roku nie będzie można wziąć kredytu mieszkaniowego w wysokości 100 proc. Stopniowo do 2017 r. wzrośnie wymóg wkładu własnego aż do 20 proc. W sytuacji Warszawy przy 2-pokojowym mieszkanku może to być z dodatkowymi opłatami nawet 80 tys. zł na start.

Jakim cudem młodzi mają odłożyć taką sumę, skoro muszą płacić za wynajem, nie mając swojego mieszkania? Cena najmu w dużych miastach jest dziś wyższa, niż wynosiłaby kwota raty kredytu płaconego za takie samo mieszkanie. Politycy są jednak zdania, że lepiej płacić komuś, niż spłacać co miesiąc swoje.

Gdyby jeszcze rząd zaproponował równolegle jakiś program wspierający młodych myślących o pierwszym mieszkaniu... Tyle że premier Tusk dopiero co taki program ograniczył. Wyłączył z niego np. mieszkania na rynku wtórnym. Tańsze, a więc bardziej dostępne dla młodych. Dlaczego? Nikt tego nie umie wytłumaczyć. Jak pokazywaliśmy na przykładzie Tuska juniora, członkowie rządu nie muszą się jednak martwić o młodych, gdyż ich dzieci na domy i mieszkania zawsze będzie stać.

Sekundujący premierowi politycy PO przekonują, że własne mieszkania to wręcz... obciążenie. Młodzi, mając własne mieszkanie, są wg Platformy "mniej mobilni na rynku pracy". Według tej logiki najbardziej mobilny na rynku pracy jest bezdomny z Dworca Centralnego. A i to bez plastikowej torby, która nadmiernie go obciąża.

Kiedy słyszę o stopniowym wprowadzaniu 20-procentowego wkładu własnego, zastanawiam się, ile prawdy jest w plotkach sugerujących nakręcanie bańki spekulacyjnej. Sztucznego boomu napędzanego strachem. Ilu młodych zdecyduje się wziąć kredyty na 100 albo 95 proc. szybko, byle nie skazać się na życie do "40" lub i dłużej w wynajmowanym bądź kątem u rodziców? Za jakiś czas, po nakręceniu bańki, rekomendacje można wycofać. Ceny spadną, a zysk ze sprzedanych nieruchomości zainwestuje się ponownie.

Teoria spiskowa? Oby tylko teoria. Naprawdę nie chciałbym podejrzewać rządu czy KNF o to, że te plotki zawierają ziarno prawdy. Musiałbym bowiem zmienić moją opinię o naszym państwie i rządzących nim elitach na jeszcze gorszą niż mam. A zostało mi niewiele zapasu...