Prezydent Bronisław Komorowski zrezygnował z unikania okrągłej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego i Godziny "W" na Powązkach. Doradcy sugerowali, że nie podobało mu się "buczenie", ale jednak zmienił zdanie. I bardzo dobrze. Powinien uczcić tę rocznicę tak, jak na reprezentanta Rzeczypospolitej przystało. Niestety, zupełnie inaczej uczci ją premier Donald Tusk. Zabolała go rączka i musiał udać się do lekarza. Miał chłop szczęście, bo w służbie zdrowia zarządzanej przez ministra z jego rządu na operację stawu barkowego czeka się w cholerę i trochę. A tu nagle myk!
Zwolniło się miejsce. Może zwolnił je jakiś były powstaniec, który udał się na jedno z licznych spotkań i obchodów, na których premiera nie będzie? Co prawda Donald Tusk przeszedł tę operację w poniedziałek i do piątku mógłby wydobrzeć na tyle, by pojawić się w kombatanckim stylu, z ręką na temblaku. Woli jednak posiedzieć w domu. Szkoda. Według słów samych powstańców, którzy licznie zjechali do Warszawy, są to zapewne ostatnie takie obchody w ich życiu.
Mówią wprost, że kolejnej okrągłej rocznicy mogą nie doczekać. Dla wielu z nich symboliczna obecność najważniejszego polskiego polityka w tej najważniejszej, rocznicowej chwili mogła być ważna. Szkoda, że nie była ważna dla Tuska. Premiera pamiętam zresztą w ostatnich latach głównie z unikania. Unikał obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej ze względu na kluczowe dla kraju stosunki polsko-nigeryjskie. Unikał historycznej wizyty posłów Knesetu w Auschwitz. Unikał ogłoszenia raportu Anodiny, bo był na nartach. Teraz unika rocznicy Powstania. Ostatniej takiej rocznicy.
Bo "buczą". Mam jednak dziwną pewność, że kiedy premiera przestanie już boleć rączka i pojawi się szansa "poharatania w gałę" w godzinach pracy, to premier tego nie uniknie. Jestem z tych niespecjalnie buczących, choć rozumiem, że w demokracji ktoś może chcieć na urzędników pogwizdać lub pobuczeć. Kiedy myślę o tym, jak premier Tusk przykłada się do symbolicznych, ale dla wielu Polaków istotnych rocznic, zaczynam mieć ochotę pobuczeć choć trochę.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail