- „Super Express”:- Od 1 marca br. zostaną zniesione limity na porady pierwszorazowe w czterech specjalnościach: neurologii, ortopedii, endokrynologii i kardiologii. NFZ chce przeznaczyć na to ok. 300 mln zł. Czy ta kwota wystarczy, aby zredukować kolejki?
- Janusz Cieszyński: - Chcemy przeznaczyć te na to, aby zlikwidować limity płacenia za porady specjalistyczne. Dotychczas jedną z barier w dostępie do specjalistów było to, że pieniądze z kontraktu z funduszem kończyły się i gabinet nie przyjmował pacjentów pod koniec miesiąca. Jako MZ jesteśmy za tym, aby dyrektor placówki wiedział, że lekarze mogą pracować cały miesiąc, a za dodatkowe porady poradnia zawsze dostanie pieniądze.
- Wychodzi na to, że od 1 marca wszystkie porady zostaną sfinansowane i lekarze omawianych specjalności będą mogli świadczyć ich więcej?
- Owszem. To mechanizm, który wykorzystaliśmy przy okazji badań tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego i zabiegów usunięcia zaćmy. W rzeczonych przypadkach liczba wykonanych zabiegów i badań wzrosła nawet o 30 proc.
- O ile skrócił się czas oczekiwania?
- Czas oczekiwania, w niektórych przypadkach skrócił się nawet o połowę. Stosujemy instrument, który już się sprawdził, aby wykorzystać go przy kolejnej okazji.
- Na stronie MZ pojawiła się informacja, że do lekarzy wcześniej wymienionych specjalizacji czeka ok. 700 tys. pacjentów. Powstaje zatem pytanie, czy walka o zniesienie limitów nie spowoduje, iż kolejka wydłuży się jeszcze bardziej? Wszak Polacy skuszeni wizją niwelowania czasu oczekiwania masowo skierują swoje kroki do lekarzy…
- Pani redaktor, nie ma takiej opcji.
- Dlaczego?
- Dlatego, że zmiany, o których rozmawiamy dotyczą wizyty pierwszorazowej, czyli tej najważniejszej wizyty u specjalisty. Liczymy, że kontynuacja odbędzie się już w gabinecie lekarza rodzinnego. Naszym celem jest to, aby udrożnić dostęp do specjalistów, a następnie umożliwić sprawne prowadzenie terapii w gabinecie lekarza rodzinnego, czyli tego, który przyjmuje najbliżej nas. Zaproponowana przez nas zmiana nie wpłynie na wydłużenie się czasu oczekiwania, w wręcz przeciwnie – powinna go istotnie skrócić.
- Podsumowując. Skoro MZ wespół z NFZ znosi limity do neurologa, ortopedy, endokrynologa i kardiologa to naturalnym pytaniem jest: kiedy zniesione zostaną limity do lekarzy innych specjalności?
- Prawo i Sprawiedliwość obiecało Polakom w swoim programie wyborczym zniesienie limitów do wszystkich poradni specjalistycznych. To nasz plan na całą kadencję. Zaczęliśmy od czterech, których pani wymieniła. Z uwagi na to, że są to najważniejsze specjalizacje, które działają na największą skalę.
- Rozumiem, że na razie będzie pan milczał?
- Tak. Kiedy uruchomimy ten mechanizm w kolejnych poradniach, na pewno podzielimy się nimi z czytelnikami „Super Expressu”.
- WHO przesłała do Ministerstwa Zdrowia list popierający polski podatek cukrowy. Pytanie, czy rzeczony spowoduje, że zlikwidujemy otyłość?
- Rzeczywiście WHO przesłała do nas list popierający nasza ustawę. To rozwiązanie, które sprawdziło się w innych krajach. WHO, w liście do polskiego rządu potwierdziła tę informację. Dla nas najważniejsze jest to, aby podejmując istotne decyzje w sprawie ochrony zdrowia, podejmować je w oparciu o naukowe dowody oraz konkretne informacje. Chodzi o to, aby decyzje, które podejmujemy miały udowodnioną skuteczność. W związku z tym, zdecydowaliśmy się na wprowadzenie opłaty prozdrowotnej od małpek i słodzonych napojów. Cieszę się, że spotkało się to z pozytywnym przyjęciem na całym świecie.
- Niektórzy obawiają się, że nowa danina zagrozi bilansowi handlowemu Polski. Wizja spadku konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na arenie międzynarodowej w związku z owym podatkiem to realna obawa?
- Analizowaliśmy kwestię, o którą pani pyta.
- Do jakich wniosków doszliście?
- Regulacja, którą przygotowaliśmy jest odporna na ten problem. Po pierwsze, konkurencyjność polskich eksporterów nie jest zachwiana, ponieważ produkty, które wyjeżdżają z Polski na sprzedaż, na rynki zagraniczne nie jest objęte jakimikolwiek opłatami. Jeżeli chodzi o produkty, które do Polski przyjeżdżają to one konkurują na równych warunkach z tymi, które są produkowane w Polsce. Jestem przekonany, że Polacy nie zmienia z dnia na dzień swoich upodobań. Lubimy naturalne soki i napoje z dodatkiem polskich soków owocowych. Warto wskazać, że w przypadku stuprocentowych soków owocowych opłat nie ma w ogóle, a w przypadku napojów zawartością soków i nektarów opłata jest o 2/3 niższa niż w przypadku popularnych napojów gazowanych.
Rozmawiała Sandra Skibniewska