Siemoniak: Nie panikujmy, bo tego chce Putin
Presja migracyjna, cyberataki, podpalenia, a teraz nalot dronów. Rosja nie ustaje w próbach destabilizowania sytuacji w Polsce. Wspomniane działania zawsze wzmacniane są jeszcze poprzez dezinformację. Dlatego zdaniem ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka szczególnie w sytuacji zagrożenia należy wykorzystywać wyłącznie wiarygodne źródła informacji. - To są kanały władz państwowych i rzetelnych mediów. Elementem konfliktu jest wojna informacyjna, w której dezinformacja jest groźną bronią. Naszym przeciwnikom chodzi o destabilizację i wywołanie paniki. Służy temu podważanie zaufania do władz państwowych, wojska i służb - mówi „Super Expresssowi” wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Tomasz Siemoniak podkreśla, że nie był zaskoczony dobrą współpracą prezydenta i premiera w kryzysowej sytuacji. - Obywatele nie wybaczyliby nam braku współpracy najważniejszych osób w państwie w tak krytycznych momentach. I prezydent, i premier doskonale sobie zdają sprawę, że jedność w Polsce daje siłę – mówi minister.
Znaleziono pozostałości 16 dronów
W nocy z wtorku na środę w trakcie ataku Rosji na Ukrainę, polska przestrzeń powietrzna została 19 razy naruszona przez drony. W operacji obronnej uczestniczyły polskie i sojusznicze systemy radiolokacyjne śledząc kilkanaście obiektów oraz polskie i sojusznicze samoloty. Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie zostały zestrzelone. W operacji poza naziemnymi systemami uczestniczyły m.in. samoloty wczesnego ostrzegania AWACS, dwa myśliwce F-35 i dwa F-16, śmigłowce - bojowe Mi-24, a także wielozadaniowe M-17 oraz Black Hawk. Wojsko i służby poszukują szczątków maszyn. Zgodnie z ostatnimi danymi MSWiA, znaleziono dotychczas pozostałości 16 dronów.