Kwestia tradycji i unijnych przepisów
W Polsce przestawiamy zegarki nieprzerwanie od 1977 roku. Ale pierwsze przymiarki do takich przepisów wprowadzono tuż po odzyskaniu niepodległości w 1919 roku. Zmiana czasu miała kiedyś sens gospodarczy. Związana był z chęcią lepszego wykorzystania światła słonecznego i oszczędzaniem energii. Teraz to już raczej kwestia tradycji i unijnych regulacji. Dlatego kilka dni przed kolejną zmianą czasu minister rozwoju zapowiada ofensywę właśnie na forum unijnym, która doprowadzi do tego, że zostaniemy przy letnim czasie. - Jako prezydencja jesteśmy niezwykle aktywni jeżeli chodzi o tę sprawę. Toczymy rozmowy z Komisją Europejską. Są o tyle trudne, że potrzebujemy konsensusu wszystkich krajów. Nie ustajemy w poszukiwaniu stronników – mówi nam Krzysztof Paszyk.
Trzeba przekonać Danię
Minister rozwoju dodaje, że jest zdeterminowany do walki o zmianę przepisów. - Pierwszy raz od wielu lat podnosimy na forum UE ten temat. Kluczowe będzie teraz przekonanie Danii, która przejmie po nas prezydencje – wyjaśnia Paszyk. Tymczasem przypominamy, że już w najbliższą niedzielę przestawiamy zegarki z godziny 2:00 na 3:00 w nocy.
