- Polska walczy o wsparcie rolnictwa w kontekście umowy Mercosur – możliwe 6,3 mld euro rekompensat.
- Francja popiera Polskę w sprawie Mercosuru, ale reszta UE stawia na przemysł.
- Eksport drobiu z Polski do Chin i Filipin łatwiejszy dzięki uznaniu regionalizacji.
- Krajewski: PSL nie cieszy się ze słabości Polski 2050 – koalicja musi być silna.
Mercosur kontra polskie rolnictwo. Krajewski: „Nie czekamy bezczynnie”
„Super Express”: - Czy sprawa umowy handlowej między Unią Europejską a Mercosurem jest już zamknięta? Czy w Polska w swoim sprzeciwie pozostanie w sytuacji 27:1?
Stefan Krajewski: - Rozmawiamy. W ostatnim czasie będąc w Kopenhadze i w Brukseli prowadziłem rozmowy z ministrami rolnictwa krajów, które miały podobne stanowisko ws. tej umowy jak Polska.
- Włosi już zrobili krok wstecz.
- Pamiętamy jeszcze deklarację z dożynek jasnogórskich, kiedy pan prezydent deklarował, że wesprze polski rząd w rozmowach z Włochami.
- To się nie udało?
- Włosi mówią, że nie chcą podejmować działań, które będą rozbijały jedność w Europie.
- Czyli mówiąc wprost, Włosi są za umową Mercosurem. A Francuzi?
- Tam jest też bardzo silne lobby rolnicze, które pokazało swoją siłę w czasie piątkowych protestów. To nie są takie protesty jak w Polsce, bo tam są bardzo silne związki zawodowe, do tego spółdzielnie, które mocno je wspierają.
- Francja jest więc ciągle po naszej stronie?
- Tak, rozmawiałem z francuską minister, która mówi, że tutaj się ich stanowisko nie zmienia. Niektóre kraje mówią: rozumiemy rolnictwo, ale mamy przemysł samochodowy i inne gałęzie gospodarki. Do tego umowy z Mercosur nie podpisują ministrowie rolnictwa. To wcześniej Ministerstwo Rozwoju i Technologii, dzisiaj minister finansów i gospodarki będzie odpowiedzialny za podpisanie tej umowy. Ostatecznie zdecydują o tym szefowie rządów.
- Mając za sobą jedynie Francję, trudno będzie zbudować mniejszość blokującą, co oznacza, że umowa z krajami Mercosur wejdzie w życie. Niemcy na niej skorzystają, bo ich samochody będą jechały do Ameryki Południowej. Hiszpanie skorzystają, bo ich sery i wina też tam powędrują. A my?
- Udało się zapisać 6,3 mld euro, które może posłużyć na wsparcie branży rolniczej, kiedy umowa wejdzie w życie. Ustalane są klauzule ochronne i kontyngenty.
- A czy może pan uspokoić polskich producentów drobiu?
- Z największym niepokojem patrzymy jednak właśnie na drób, wołowinę i cukier. Jeżeli na rynek europejski wejdą produkty z krajów trzecich, mogą wypierać nasze produkty. Będziemy starać się to zatrzymać, ale też nie czekamy bezczynnie. W ostatnich tygodniach została podpisana umowa z Chinami, które będą uznawały regionalizację.
- Co to oznacza?
- Że w momencie kiedy pojawiło się ognisko np. grypy ptaków czy rzekomego pomoru drobiu, cały kraj był zablokowany eksportem do Chin. Dzisiaj poszczególny region ma być wyłączony, pozostała część kraju może dalej eksportować. Ale dotyczy to nie tylko Chin. Dostaliśmy też odpowiedź z Filipin, że służby weterynaryjne obu krajów ustaliły, iż regionalizacja będzie uznawana także tam.
Polska 2050 w kryzysie. „Słabość koalicji to siła opozycji”
- Przejdźmy do krajowej polityki. Widzi pan w roli wicepremier Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, którą na to stanowisko rekomendowała Polska 2050?
- Dziękuję pani minister za to, że wsłuchała się w głos Ministerstwa Rolnictwa między innymi w sprawie zwiększenia pieniądzy na gospodarkę wodno-kanalizacyjną, wodno-ściekową. Ponad miliard złotych trafi do samorządów, żeby te kwestie uporządkować.
- Ale czy jako PSL nie cieszycie się trochę , że tak słaba jest Polska 2050?
- Nie powinniśmy się cieszyć ze słabości żadnej partii koalicyjnej. Bo przecież, jeżeli słabe są partie po tej stronie, to wzmacnia się nam opozycja.
- Czy z minister Pełczyńską-Nałęcz premierowi Tuskowi będzie po drodze? Bo przecież tam cały czas są tarcia i zgrzyty.
- Z każdym z ministrów trzeba współpracować tak, żeby robić rzeczy, na które się umówiliśmy.
- Ale iskrzy?
- Nie wiem, czy można to nazwać iskrzeniem. Po prostu nie jesteśmy jednolitą partią, tylko jesteśmy koalicją. Każdy ma inne spojrzenie na wiele kwestii. Ostatnie głosowania przecież też to pokazały.
- 15 listopada kongres PSL. Pan jest szefem struktur ludowców. Czy ma pan aspiracje, żeby startować na prezesa PSL-u może?
- Nie. Mamy dobrego prezesa.
- Czy wszyscy stawiacie na Władysława Kosiniaka-Kamysza? Czy może się jeszcze pojawić kontrkandydat dla niego?
- Każdy buławę nosi w plecaku i na kongresie każdy może sam się zgłosić. Ja natomiast mam bardzo dobre relacje z prezesem Kosiniakiem-Kamyszem, który dba o wszystkie regiony, o Polskę i wszystkich Polaków.
- Jest pan z Podlasia. To zagłębie producentów tytoniu, którzy mówią wprost, że Ministerstwo Rolnictwa nic nie robi w sprawie opublikowanych zaleceń WHO przed listopadowym szczytem zdrowotnym w Genewie. Jest w nich zapis o ograniczeniu produkcji i wygaszaniu upraw tytoniu. W pana regionie to byłby dramat.
- Jako Ministerstwo Rolnictwa nie zgadzamy się z tym, ale tutaj rolę wiodącą ma Ministerstwo Zdrowia.
- Ale wasza rekomendacja jest jaka?
- Że musimy chronić naszych producentów i przetwórców tytoniu. Jesteśmy jednym z największych eksporterów papierosów w Europie. To jest 3000 plantatorów, tysiące hektarów upraw.
- Włosi zmontowali koalicję przeciwko tym decyzjom WHO. Pan się podpisuje pod tą koalicją włoską.
- Jestem za, bo jeśli produkcję ma ograniczyć tylko Polska, to tytoń wjedzie z Turcji lub innych krajów trzecich. Jestem za producentami, za tym, żeby utrzymać uprawy tytoniu. Będę stał po stronie plantatorów.
Rozmawiał Marek Balawajder, tw
