Bermudy? Hawaje ? Seszele? Proszę się nie ograniczać, wybrać, co komu pasuje i zaczynamy. Najpierw wkładamy mokasyny, kapelusz, bierzemy walizkę, wskakujemy na bieżnię w salonie i biegniemy na lotnisko, następnie, wsiadamy do samolotu, czyli do toalety i siedzimy tak dokładnie tyle, ile trzeba, aby dolecieć do miejsca destynacji. Na przykład, na Seszele trwa około 11 godzin. W tym czasie rozkoszujemy się pokładowym cateringiem. No i tak oto trafiamy na plażę, czyli przed telewizor, na którym włączamy film z plażą i palmami, wsmarowujemy filtr przeciwsłoneczny i leżymy.
Ktoś mógłby powiedzieć, że w takich warunkach, na Seszelach trudno złapać dobrą opaleniznę. Jest na to rada. Stosujemy opalanie tarasowo-balkonowe,
kto nie ma balkonu, ten może skorzystać po prostu z okna. Doskonałą opaleniznę można znaleźć także na dachu albo po prostu przed domem, na ulicy, kiedy już
zakazy nieco zelżeją i będzie można wyjść. No i to tyle, cały przepis na wymarzone wakacje.