Dziś politycy nie mogą pozbawiać życia osób niższego stanu, co wydaje się cennym osiągnięciem cywilizacyjnym, choć zapewne jest nie na rękę niektórym politykom. Skąd te rozważania? Otóż są one pokłosiem publikacji "Naszego Dziennika", który opisał incydent z Hanną Gronkiewicz-Waltz w roli głównej. Pani prezydent próbowała się wedrzeć do przypałacowego parku bez biletu, który kosztuje 5 zł. Świadkowie mieli relacjonować, że do biletera, jako do osoby niższego stanu, mówiła, że ona jest prezydentem i ona wejdzie. I rzeczywiście weszła. Później złożyła skargę właśnie do ministra kultury - zdaje się na biletera i ogólnie na muzeum. Trzeba przyznać, że jest to jakaś metoda oszczędzania pieniędzy, a HGW według oświadczenia majątkowego ma oszczędzonych ponad 3 miliony złotych. Zasoby te prawdopodobnie nie pochodzą wyłącznie z oszczędności czynionych przez panią prezydent na 5-złotowych biletach, choć jak mówi stare warszawskie przysłowie: Kto się po 5 złotych nie schyli, ten 3 milionów niewart. I tu kończymy na dziś żarty: mamy w tym kraju polityków, którym poprzewracało się w głowach. Zamiast robić to, do czego zostali wybrani, czyli służyć zwykłym ludziom, tacy różni politycy chcą, żeby to zwykły, porządny, ciężko pracujący człowiek bił przed nimi pokłony, czapkował i Bóg jeden wie, co jeszcze. Jest jednak bat na takich polityków. W Warszawie zbierane są podpisy w sprawie referendum, które ma pozbawić HGW fotela prezydenta. Czas na zmiany
Sławomir Jastrzębowski: Minister nie może zastrzelić biletera za 5 zł
2013-06-01
4:00
Mamy dobrą informację dla wszystkich bileterów w Polsce, których znienacka zaatakować może prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Otóż w świetle obowiązującego prawa minister kultury sprawujący nadzór nad muzeami nie ma uprawnień do zastrzelenia biletera, choćby skarżyła się na niego sama prezydent stolicy. Przypomnijmy, że onegdaj szlachcic mógł zastrzelić osobę niższego stanu, o ile miał pieniądze na grzywnę. Za zastrzelonego chłopa płacił mniej niż za mieszczanina, ale to już przeszłość.