Konrad Szymański

i

Autor: Artur Hojny

Minister Konrad Szymański po unijnym szczycie: Osobisty sukces Morawieckiego

2018-06-29 19:15

Państwa, które już mają problem z migracją, robią wrażenie, jakby chciały się nim podzielić ze wszystkimi. My chcemy pomóc, ale cudzych błędów nie popełnimy - mówi w rozmowie z "Super Expressem" KOnrad Szymański, minister ds. europejskich.

„Super Express”: - Unijny szczyt dotyczący głównie kryzysu migracyjnego kończy się bez większych konkretów. Rząd ogłasza jednak sukces. Na czym on ma polegać?
Konrad Szymański: – Tak, to olbrzymi sukces Polski oraz osobisty sukces premiera Morawieckiego. Mamy historyczny przełom, ponieważ pierwszy raz w konkluzjach Rady mowa jest o relokacji migrantów na zasadach dobrowolności, a nie przymusu bez zgody państwa przyjmującego, jak było dotychczas. Mamy sensowny plan działań UE nakierowanych na kontrole migracji do UE i wygaszania źródeł presji migracyjnej na miejscu. To sporo.
– Czy przełom? Odejście od dotychczasowych rozwiązań wisiało już od dłuższego czasu w powietrzu.
– Od ponad dwóch lat mówiliśmy, że przymusowa relokacja nie jest rozwiązaniem, ale aby na poziomie Unii odnotować zmianę, musi się ona znaleźć w konkluzjach szczytu, które obowiązują wszystkie państwa członkowskie. Atmosfera ku temu była sprzyjająca głównie ze względu na presję, która była wywierana m.in. przez Polskę. Ale na końcu potrzebujemy decyzji Rady Europejskiej. Dopiero wczoraj nad ranem takie decyzje zostały potwierdzone przez wszystkich liderów Unii Europejskiej.
– Podobno jednomyślność wcale nie była taka oczywista.
– Ten szczyt był bardzo trudny. Kilkukrotnie powracała perspektywa jego załamania i zakończenia go bez konkluzji, a to zdarza się niezwykle rzadko.
– Kto oponował przeciwko stanowisku Polski?
– Nie chcę wskazywać palcem, jak się zachowywali poszczególnie aktorzy na scenie. Mapa tego sporu politycznego jest znana. Państwa, które już mają problem z migracją, robią wrażenie, jakby chciały się nim podzielić ze wszystkimi. My chcemy pomóc, ale cudzych błędów nie popełnimy. 

– I co przeważyło o przyjęciu naszego punktu widzenia?
– Najważniejsza jest osobista wiarygodność. Do tego sukcesu potrzebne były trzy rzeczy. Premier Morawiecki musiał przeprowadzić kilka działań jednoczenie. Po pierwsze, pokazać zdolność do konfrontacji na forum unijnym ws. polityki migracyjnej. W tym samym czasie trzeba było utrzymać jedność naszego obozu, który był pod ogromną presją wielu wpływowych państw UE. Po trzecie, ważne było zaproponowanie pozytywnych rozwiązań, które pozwolą wyjść wszystkim z twarzą. Nad ranem zagrały wszystkie te trzy rzeczy naraz. 
– Mówi pan o osobistej wiarygodności premiera, która była jednym z decydujących elementów. Trochę trudno w nią uwierzyć, wziąwszy pod uwagę, jakie problemy Polska zgotowała sobie w Unii.
– Mamy głęboki spór w jednej sprawie i to sprawie wyjątkowo wątpliwej: reformy wymiaru sprawiedliwości. Ta sprawa toczy się w innych pomieszczeniach i na innych stołach. Nikt w UE nie pozwoliłby sobie na to, żeby mieszać zagadnienia z innych obszarów z przebiegiem szczytu. Oznaczałoby to, że kryzysowych sytuacji byłoby na nich znacznie więcej. My prowadzimy spor o praworządność w taki sposób, by ograniczać skutki uboczne i to też odegrało swoja rolę. Po wtorkowym wysłuchaniu w Radzie odbieram dużo pozytywnych sygnałów. Stolice doceniają nasza konstruktywność. Przebieg szczytu pokazuje, ze to nie wpływa na naszą zdolność operacyjną na poziomie Unii Europejskiej. 

– Skoro już jesteśmy przy wątku praworządności. Komisja Europejska chce skierować przeciwko Polsce skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Sądu Najwyższego. To nowe narzędzie nacisku na rząd, aby wycofał się ze swoich pomysłów, które mają podważać zasady Unii Europejskiej. I to narzędzie, które może okazać się niezwykle kosztowne.
– Wyrok nie wiąże się z karami. Ważniejsze jest jednak coś innego.
– Co takiego?
– Chętnie przedstawimy swoje argumenty prawne, jeśli dojdzie do postępowania. Przypomnę, że postępowań na rożnym etapie dotyczących wszystkich krajów członkowskich jest około 1300. Nie widzę powodu, aby do jednej ze skarg KE – w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym – przywiązywać większą wagę, niż do innych. Sądowe spory prawne zdarzają się w UE. Każde z państw członkowskich ma jakiś spór z Komisją Europejską. Trybunał jest od tego, aby rozwiązywać wszelakie kontrowersje. W sprawie, o którą pan pyta, nie widzę niczego nadzwyczajnego.
– Porozumienie z Izraelem i wycofanie się rządu z kontrowersyjnych zapisów ustawy o IPN to sygnał, że i w sporze z KE będzie przełom?
– Porozumienie z Izraelem pokazuje, że premier Morawiecki jest w stanie prowadzić rozsądną politykę. Przywództwo wyraża się w zdolności do podejmowania trudnych decyzji. Z całą pewnością to porozumienie i wyjście z tego kryzysu wzmocniło pozycję premiera Morawieckiego na arenie międzynarodowej.
– Sytuacja pokazała również, że jesteśmy gotowi do daleko idących ustępstw. Jest to sygnał, że na tym polu coś może się wydarzyć?
– Bronimy swoich racji nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach. Jesteśmy też gotowi do rozsądnych ustępstw, kiedy to konieczne. Na tym polega polityka. Sprawa, o której mówimy, jest wyjątkowo trudna i delikatna. Jesteśmy zdolni, by przyjmować argumenty, gdy jest to potrzebne. W zgodzie z polskim interesem i naszymi celami.
– 3 lipca wchodzą rozporządzenia dotyczące Sądu Najwyższego. Jest to jedna z największych kontrowersji dotyczących praworządności w Polsce. Czy przed 3 lipca rząd wykona jakieś ruchy? Czy czekamy, aż mleko się rozleje, i potem będziemy je sprzątać?
– Żadne mleko się nie rozleje. Argumenty polskiej strony w tej akurat sprawie są dobrze znane i bardzo szerokie. Wiek emerytalny sędziów zgodnie z Konstytucją RP jest ustalany przez zwykłą ustawę.

– Konstytucja mówi też, że nie wolno ich odwoływać.
– Sędziowie nie są odwoływani. Oni przechodzą w stan spoczynku.
– Na jedno wychodzi.
– Nie wychodzi na jedno. Przed Trybunałem Sprawiedliwości jest to istotna różnica, ponieważ sędziowie w stanie spoczynku dzięki tej ustawie mają pełną ochronę swoich przywilejów i pozycji zawodowej. Jak już wspominałem, wiek emerytalny sędziów jest ustalany zwykłą ustawą. Wiek emerytalny sędziów sądów powszechnych był zmieniany przez poprzednia koalicje i nie wywoływało to żadnej reakcji KE.