To zresztą nie tyle nieszczęśliwe sformułowanie, co skandaliczne i dyskwalifikujące. Wchodzimy do Księgi rekordów Guinnessa z ministrem sprawiedliwości, który publicznie przyznaje, że nie przejmuje się obowiązującym prawem.
Jego uwaga została wypowiedziana w kontekście krytyki dotyczącej naruszenia prawa przez niego. Ta krytyka nie pochodziła, przynajmniej publicznie, od sędziów. Trudno wiec powiedzieć, do kogo minister kierował swoje słowa. Oglądając go, miałem wrażenie, że stracił panowanie nad sobą i nie kontrolował tego, co mówił. To zdumiewające. Jest, oczywiście, wiele powodów do zatroskania powtarzającymi się błędami i wpadkami prokuratury i sędziów. Stan wymiaru sprawiedliwości martwi mnie, ale twierdzenie, że mamy w tych instytucjach do czynienia z sitwą, to gruba przesada.
Włodzimierz Cimoszewicz
Były premier i minister sprawiedliwości