minister skarbu państwa - Mikołaj Budzanowski

i

Autor: East News Ministrem skarbu państwa został  Mikołaj Budzanowski, choć wczesniej spekulowano, że tę posadę utrzyma Aleksander Grad. Mikołaj Budzanowski do 20 lipca 2009 był Dyrektorem Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji, Ministerstwa Skarbu Państwa wcześniej zajmował stanowisko Dyrektorem Departamentu Zmian Klimatu i Zrównoważonego Rozwoju, Ministerstwa Środowiska. Przez 3 lata doradzał również polskiej delegacji w Parlamencie Europejskim w komisjach parlamentarnych.

Mikołaj Budzanowski: Nie zrezygnujemy z gazu łupkowego

2012-11-20 3:00

Rozmowa "Super Expressu" z Mikołajem Budzanowskim, ministrem Skarbu Państwa

- Panie ministrze, ma pan akcje PGNiG?

- Nie mam.

- Oj, to musi być pan niezadowolony, bo po podpisaniu przez PGNiG umowy z Rosjanami nastąpił ponad 15-proc. wzrost wartości tych akcji. Nie żałuje pan, że nie nabył akcji tej spółki?

- Nie, ale ogromnie cieszę się, że wartość akcji spółki, którą nadzoruję w imieniu Skarbu Państwa (72 proc.), znacząco wzrosła i że tak pozytywnie został oceniony przez inwestorów aneks do umowy z Gazpromem.

- Czy nie miał pan żalu do ministra Sikorskiego, że popsuł panu show tym swoim wpisem na Twitterze?

- To nie był show. To bardzo ważna decyzja gospodarcza, którą musiałem podjąć w związku z podpisaniem porozumienia między PGNiG a Gazpromem. Bo na samym końcu to minister skarbu musi wydać zgodę na wejście w życie porozumienia i odpowiednio to uzasadnić. To była ważna decyzja dla całej gospodarki i dla całego państwa. Minister Sikorski po prostu chciał nieco wcześniej podzielić się tą radością.

- A nie zadzwonił pan do ministra Sikorskiego i nie powiedział: "Radek, co ty mi zrobiłeś, wszedłeś w moje kompetencje?!".

- Nie, minister Sikorski nie wszedł w moje kompetencje, bo mówimy tu o międzynarodowych relacjach gospodarczych między Polską a Federacją Rosyjską. Proces, który dotyczył negocjacji, nie mógł się przecież odbywać tylko na poziomie dwóch spółek. Z racji tego, że na samym końcu to ja musiałem się również podpisać pod tym porozumieniem, byłem na bieżąco włączony w przebieg negocjacji, a w odpowiednich momentach interweniowałem. A sprawa jest niezwykle poważna, bo dotyczy naprawdę potężnego kontraktu o wartości ok. 15 mld złotych w skali roku i to aż do 2022 roku.

- Ile Rosjanie nam obniżyli tę cenę gazu?

- Kilkanaście procent....

- Ale konkretnie proszę.

- Do niedawna płaciliśmy 575 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu, a więc była to jedna z najwyższych cen gazu rosyjskiego w Europie. Dzisiaj płacimy na poziomie zbliżonym do cen na rynku niemieckim. I na podstawie tego można wyliczyć skalę obniżki na kontrakcie i dalej dla gospodarstw domowych.

- A jakiej obniżki domagaliśmy się przed arbitrażem w Sztokholmie?

- To jest tajemnica negocjacji.

- A może nie chce pan tego ujawnić, bo okazałoby się, że Rosjanie obniżyli nam cenę w znacznie mniejszym stopniu, niż żądaliśmy tego przed arbitrażem?

- W negocjacjach z Rosjanami osiągnęliśmy wszystkie trzy zakładane cele. Po pierwsze, skala obniżki w procentach do poziomu cen gazu rosyjskiego w Europie Zachodniej. Druga zmiana, której się domagaliśmy, to żeby cena gazu rosyjskiego nie była odnoszona w całości do rynków ropy naftowej, ale też do europejskich giełd gazu. I trzeci cel negocjacyjny polegający na tym, żeby Polska otrzymała zwrot za nadpłacony rachunek za ostatnie 12 miesięcy.

- Panie ministrze, zmierzam do tego, czy umowa z Rosją to sukces, czy tylko pozorny sukces? Nie tylko w kontekście arbitrażu i naszych oczekiwań, które tam z pewnością były znacznie większe, ale również w kontekście działań Gazpromu wobec innych podmiotów w Europie Zachodniej. Nie byliśmy pierwszymi, którym Rosjanie obniżyli ceny gazu. Francuzi, Niemcy, Włosi - oni przed nami uzyskali obniżki. I wydaje się, że Gazprom musiał to zrobić, by utrzymać swoją pozycję na rynku europejskim.

- Pamiętajmy, że arbitraż był elementem negocjacji. A w trakcie negocjacji bardzo często występuje się o znacznie więcej, żeby mieć pewne pole do rozmów. Tak robią również inni odbiorcy gazu, negocjatorzy w zachodniej Europie, którym udało się doprowadzić do finału. Udało się nam zapewnić 3 mld zł oszczędności rocznie dla polskich odbiorców. To jest konkretna suma pieniędzy, która pozostanie w gospodarstwach domowych 18 mln Polaków, polskich przedsiębiorstwach i w polskim przemyśle.

- Udało nam się obniżyć cenę rosyjskiego gazu, czy w związku z tym jest sens eksploatowania gazu z łupków, o którym nie wiadomo, czy jest, ile go jest i jak dużo będzie kosztował.

- Po gaz łupkowy, który leży w granicach Polski, musimy sięgnąć. Bo nasz własny surowiec zawsze będzie najtańszy. Dzisiaj nie ma odwrotu od poszukiwań gazu łupkowego tylko dlatego, że otrzymaliśmy obniżkę na gazie rosyjskim. Wydobycie gazu łupkowego to nie tylko pozyskanie samego surowca. Równie ważne jest to, co związane z gospodarką wydobycia, a więc tworzenie nowych firm zajmujących się usługami, transportem, produkcją urządzeń wiertniczych. To ogromny obszar gospodarczy, który w Polsce może się rozwinąć i dzięki któremu powstaną tysiące nowych miejsc pracy. A więc mamy tu trzy aspekty - zarówno sam surowiec, tańszy od importowanego, rozwój gospodarki i technologii oraz nowe miejsca pracy.

- A co z tym katarskim, niebotycznie drogim gazem LNG?

- Dzisiaj wszystkie kontrakty, które są podpisane z PGNiG na import tego surowca, powinny zostać precyzyjnie przeanalizowane pod kątem opłacalności. Sam kontrakt katarski będzie dopiero realizowany w drugiej połowie 2014 roku. Natomiast już dziś spełnił swoją rolę - był podstawą do podjęcia decyzji inwestycyjnej, czyli budowy terminalu LNG. Natomiast cena jest jak najbardziej kwestią dalszej dyskusji.

- Panie ministrze, pana hobby to bieganie. Czy gra w piłkę nie byłaby politycznie skuteczniejsza?

- Koncentruję się na trzech sportach. Na bieganiu i przygotowywaniu się do długodystansowych biegów, przede wszystkim maratońskich. Do tego jeszcze dochodzi wspinaczka, a w zimie narty. I już nie mam czasu, żeby uprawiać kolejny sport.

- Nie ma pan pokusy, żeby zagrać w jednej drużynie z Donaldem Tuskiem?

- Gramy w jednej drużynie cały czas, na Radzie Ministrów. I to jest najważniejsza dla mnie gra zespołowa.