Na razie rosyjskiego gazu nie pobierają: Polska, Bułgaria, Łotwa, Finlandia, Dania i Holandia. Pod pretekstem prac konserwacyjnych Gazprom ograniczył dostawy do Niemiec, przez Nord Stream 1, o 80 proc. Państwa unijne szukają innych dostawców, a to może zmniejszyć wolumen gazu na rynku. Lekiem, a raczej plastrem, na te bolączki mają być wspomniane redukcje zużycia w okresie do 31 marca 2023 r. – 15 proc. to są olbrzymie ilości, bo mówimy o około 50–65 mld m sześc. Unia zwyczajowo w ostatnich latach zużywała około 500 mld m sześc., w ostatnim roku trochę mniej. Czyli moglibyśmy powiedzieć, że jeden duży kraj UE nie będzie korzystał z gazu albo Czechy, Słowacja, Węgry razem wzięte – to są tego typu oszczędności wolumenowe. Przeliczając to na pieniądze, to w dzisiejszych cenach gazu mówimy o 180–200 mld USD. – Rosjanie zwyczajowo dostarczali jedną trzecią zapotrzebowania unijnego, mówimy o 120–150 mld m sześc. – wyjaśnia agencji Newseria Biznes dr inż. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych (ISE).
Jak wynika z danych CREA (Center for Research on Energy and Clean Air – Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem), od momentu wybuchu wojny w Ukrainie państwa członkowskie UE zapłaciły za paliwa importowane z Rosji ponad 83 mld euro (za ropę naftową – prawie 47 mld i gaz – ponad 33 mld). A to oznacza, że chcąc nie chcąc, przyczyniły się do finansowania Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej). Zmniejszenie zależności energetycznej od Rosji jest więc oczywiste. Temu służy program REPowerUE. Przyjęto plan zmniejszenia zależności od rosyjskiego gazu o dwie trzecie jeszcze w tym roku. 85 proc. Europejczyków uważa, że UE powinna jak najszybciej zmniejszyć swoją zależność od rosyjskiego gazu i ropy naftowej, aby wesprzeć Ukrainę. „Zastąpienie węgla, ropy naftowej i gazu w procesach przemysłowych pomoże zmniejszyć uzależnienie od rosyjskich paliw kopalnych, przy jednoczesnym przejściu na czystsze źródła energii, wzmocnieniu konkurencyjności przemysłu i wsparciu pozycji lidera technologicznego na arenie międzynarodowej” – czytamy w założeniach programu.
Prezes ISE wskazuje, że nawet przy zwielokrotnionych wysiłkach na rzecz dywersyfikacji dostaw czy przechodzenia na odnawialne źródła nie uda się zabezpieczyć na wypadek całkowitego zakręcenia kurka przez Gazprom. Różnica między podażą a popytem w sezonie grzewczym może sięgnąć od 30 mld m sześc. (przy umiarkowanej zimie) do 45 mld przy chłodniejszej. W zależności od scenariusza grozi to spadkiem PKB w UE , od 0,6 do 1,5 proc. Nie wydaje się, by ceny gazu nie wzrastały, skoro jest nań popyt, choćby dlatego, że państwa unijne gromadzą jego zapasy. Statystycznie rzecz biorąc unijne magazyny zapełnione są w 60 proc. Polska z 100-proc. zapasami jest na tym tle ewenementem. Planowano, że pełne zapasy uda się zgromadzić jeszcze w październiku – Już dzisiaj wiemy, że ten limit maksymalny, o którym Unia mówiła w marcu, kwietniu, praktycznie rzecz biorąc jest niewykonalny, ale pewnie poziom 85–88 proc. to będzie to, co będziemy mieć jako Unia łącznie na tę zimę –przewiduje dr inż. Andrzej Sikora.
Polska ma stosunkowo niewielkie magazyny gazu. U nas zużywa się go rocznie ok. 20 mld m sześc. (prawie 20 proc. pochodzi z krajowego wydobycia). W magazynach zmieści się nieco ponad 3 mld m sześc. Gdyby nagle zabrakło gazu, to te zapasy wystarczą na ok. 2 miesiące. Tymczasem Gazprom poinformował, że w okresie styczeń-lipiec 2022 r. ograniczył eksport gazu do krajów spoza WNP o 34,7 proc., do 75,3 mld m sześc. Z jednym wyjątkiem: zwiększyły się dostawy do węgierskiego odbiorcy. Do końca sierpnia Węgry będą kupowały 2,6 mln m sześc. dziennie ponad normalny wolumen. Gaz będzie dostarczany przez Turkish Stream.