"Super Express": - Śmierć anestezjolog po czterodobowym dyżurze w szpitalu w Białogardzie pewnie trafiłaby do działu wydarzeń, ale prosi się o komentarz, bo wydaje się, że stoi za nią systemowy problem.
Michał Syska: - Rzeczywiście, ta śmierć jest logiczną konsekwencją komercjalizacji służby zdrowia w Polsce, czyli pomysłu rządu PO-PSL przekształcania szpitali w spółki. Takie przekształcenie sprawia, że zmienia się cel działalności takiej placówki.
- Ochrona zdrowia pacjentów nie pozostaje na pierwszym miejscu?
- Głównym celem jest zwykły zysk. Szpital w Białogardzie, w którym doszło do tragedii, został swego czasu przekazany w ręce prywatnej spółki. Wraz z tym przekształceniem dotarły tam patologie świata biznesu. W tym wypadku szczególnie chodzi o oszczędzanie na pracownikach, które jest głównym źródłem zysku, jeśli chodzi o działalność leczniczą. Kończy się to zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjentów, i jak się okazuje także dla samych pracowników takich placówek.
- Pogoń za oszczędnością kończy się najczęściej wypychaniem personelu na własną działalność, outsourcingowaniem ich usług. Zwalnia to taki szpital z odpowiedzialności za niekodeksową pracę ponad siły. Szpital w Białogardzie uważa, że zmarła kobieta nawet nie była ich pracownikiem.
- To jest kwestia do wyjaśnienia, czy rzeczywiście dyrekcja może stwierdzić, że nie ponosi odpowiedzialności za to, w jakim wymiarze godzin pracuje w nim personel. Na pewno ta sytuacja pokazuje dobitnie, jak szkodliwa jest komercjalizacja służby zdrowia. Jak władza publiczna zrzeka się odpowiedzialności nie tylko za leczenie pacjentów, ale także odpowiedzialności za pracowników służby zdrowia. I wie pan, co w tym wszystkim jest najgorsze?
- Co takiego?
- Że to wszystko odbywa się nie tylko za zgodą państwa, ale także za pieniądze publiczne. To my wszyscy finansujemy tego typu patologie w szerokiej skali. To wszystko osłabia polskie państwo - płacimy na system, który nabija kasę prywatnym przedsiębiorcom, a często nie spełnia swoich podstawowych celów społecznych. Przecież przykład Białogardu nie jest jedyny. W ogóle w regionie dawnego województwa koszalińskiego mamy do czynienia z dużym problemem skomercjalizowanej służby zdrowia. Co chwila media donoszą o kolejnych zamykanych oddziałach - ważnych z perspektywy mieszkańców, ale nieopłacalnych z punktu widzenia prywatnej spółki.
Zobacz: Dr Bartłomiej Biskup: Ostatnie działania Platformy są dosyć ryzykowne