"Super Express": - Pana ostatnim miejscem pracy był Bank of America Merrill Lynch. Co pana skusiło do porzucenia prywatnego sektora na Zachodzie na rzecz sektora państwowego, bo jak przypuszczam, nie pieniądze?
Michał Krupiński: - Propozycję, jaką otrzymałem od ministra skarbu, uznałem przede wszystkim za zaszczyt i wyzwanie. Bo na pewno wielkim wyzwaniem jest repolonizacja banków czy tworzenie towarzystw ubezpieczeń wzajemnych.
- Jakie mechanizmy, rozwiązania czy wzorce zachowań z pańskich poprzednich firm można implementować w PZU?
- Zależy mi na tym, aby nasi klienci czuli, że PZU jest bezpiecznym, sumiennym i stabilnym partnerem. Partnerem, który zaproponuje pełen pakiet rozwiązań ubezpieczeniowych i oszczędnościowych.
- Jak będzie wyglądała strategia rozwoju Grupy PZU i w jaki sposób chce pan doprowadzić do tego, że PZU stanie się, zgodnie z pańską zapowiedzią, największym ubezpieczycielem w Europie Środkowo-Wschodniej?
- Po pierwsze to, o czym wspomniałem przed chwilą: będziemy oferować pełen pakiet ubezpieczeniowo-oszczędnościowy. Po drugie, stawiamy na innowacyjność. Zależy nam na tym, żeby klienci mieli jak najłatwiejszy i najszybszy dostęp do naszych produktów, a w przypadku szkody szybko otrzymywali odszkodowanie. Po trzecie, chcemy wrócić do małych, lokalnych społeczności, z których przez ostatnie lata byliśmy wypierani.
- Jakieś nowe produkty pojawią się w waszej ofercie?
- Tak. Chcemy na przykład oferować lepsze i tańsze ubezpieczenie dla rolników. Już wkrótce przedstawimy najnowszą ofertę. Szykujemy również nowe rozwiązania dotyczące katastrof powodziowych. Pracujemy poza tym nad produktami chroniącymi przed cyberatakami, choćby takimi, jakie nastąpiły w przededniu szczytu NATO, kiedy to jedna z firm teleinformatycznych padła ofiarą hakerów.
- Zaczął pan zarządzanie firmą od przeprowadzenia audytu w PZU, PZU Życie, PTE i Fundacji PZU. Jakie nieprawidłowości i w jakich obszarach zostały zdiagnozowane?
- Nie mogę oczywiście przedstawić całości audytu. Mogę powiedzieć, że wykryto spore nieprawidłowości, szczególnie w zakresie przetargów teleinformatycznych.
- Co jeszcze?
- Duże obiekcje budzi obszar zakupów i inwestycji, jak choćby kupowanie akcji niektórych firm.
- Jakie straty poniosła Grupa z powodu tych zaniedbań?
- Trwają szacunki.
- Czy będą konsekwencje prawne tego audytu?
- Zawiadomienia zostały skierowane do prokuratury i toczą się w tych sprawach śledztwa.
- Jaką rolę dla PZU widzi pan w repolonizacji sektora bankowego?
- Przede wszystkim jako dostawcy kapitału. Chcemy też tworzyć dużą, silną grupę bankowo-ubezpieczeniową.
- Czy PZU będzie przeprowadzał akwizycję na rynku bankowym? Wkrótce do kupienia mogą być Pekao SA i Raiffeisen Polbank.
- Tak, przyglądamy się możliwościom akwizycji.
- A swoją ostateczną decyzję uzależniacie od ceny?
- To oczywiste, że chcemy kupić tanio. Przypuszczam, że po Brexicie właściciele banków europejskich będą bardziej skorzy do takich transakcji. Właściciele banków w Polsce, głównie pochodzący z Europy Zachodniej, w obliczu spowolnienia i własnych kłopotów będą coraz bardziej skorzy do pozbywania się aktywów. Jak będą takie możliwości na rynku, Polska stara się zwiększać udział polskich instytucji w sektorze bankowym. Udomowienie banków jest bardzo ważną częścią programu rządowego. Ewentualnym inwestorem będą podmioty skupione wokół grupy kapitałowej PZU. Na razie zbyt wcześnie na konkretne deklaracje. Nie możemy opierać się jedynie na spekulacjach rynkowych i medialnych.
- A w sektorze ubezpieczeń też będziecie przeprowadzać akwizycję?
- Nie wykluczamy. Ale w tej chwili skupiamy się przede wszystkim na walce z konkurencją. Zaczynamy od ubezpieczeń spółek skarbu państwa. Dzięki tej zmianie do naszej kasy może wpłynąć nawet miliard złotych, stracą go zaś zagraniczne firmy ubezpieczeniowe.
- Rozumiem, że dla was to jest atrakcyjny biznes. Pytanie, czy również dla tych ubezpieczanych spółek Skarbu Państwa. Czy one nie zapłacą większych składek albo czy nie otrzymają mniej atrakcyjnych ubezpieczeń?
- W przypadku Polskiej Grupy Górniczej zaoferowaliśmy ubezpieczenie tańsze, niż mogła otrzymać w przetargu.
- Jak to możliwe?
- Po pierwsze, mamy lepiej dopasowane oferty. Po drugie, w TUW inaczej rozkładają się ryzyka, a także eliminujemy pośredniczących w transakcji brokerów, którzy brali wysokie prowizje.
- W jednym z wywiadów powiedział pan: "Nie ukrywam, że czuję się związany ze środowiskiem, które teraz wzięło odpowiedzialność za Polskę". Co pana urzekło w partii Jarosława Kaczyńskiego i jej gospodarczym programie?
- Po raz drugi otrzymałem szansę od kierownictwa zwycięskiego obozu zrealizowania ambitnych planów, które przyczynią się do rozwoju Polski. I ja w ten rozwój wierzę.
- Proszę mi powiedzieć, jak szeroko są otwarte w PZU nożyce płacowe? Jaka jest dysproporcja między najsłabiej zarabiającymi pracownikami, a prezesem zarządu?
- Pensje w naszej firmie zależą przede wszystkim od kwalifikacji pracowników i obowiązków, jakie im powierzamy. Średnie wynagrodzenie zasadnicze w PZU SA wynosi 5410 zł brutto, czyli blisko 4000 zł na rękę. Doceniamy także zaangażowanie naszych ludzi i do tej podstawy wypłacamy im jeszcze premie za indywidualne wyniki. Ale pieniądze to nie wszystko. Nasi pracownicy mogą też korzystać z prywatnej opieki medycznej i ubezpieczenia lekowego, prowadzimy ponadto pracowniczy program emerytalny. Są też dodatki do urlopów, firmowe pożyczki, karnety na zajęcia sportowe. Chcemy w ten sposób wynagrodzić zapał i energię, jakie nasi pracownicy oddają firmie.
- Czy prezes PZU ma czas na prywatne życie?
- Tak. Staram się każdą wolną chwilę spędzać z rodziną - z dwoma synami i żoną. Im człowiek starszy, tym bardziej docenia nawet tak drobne rzeczy, jak uczenie syna jazdy na rowerze. To właśnie z rodziny czerpię swą siłę, a zdarza się, że i zawodowe inspiracje.