"Super Express": - Minister Nowak z pewną troską stwierdził, że Edmund Klich po swoim odwołaniu z pewnością "odczuł ulgę".
Michał Karnowski: - Ta delikatność wobec pułkownika Klicha zadziwia i szokuje, bo powinien on zostać wyrzucony już dawno i to z hukiem. My i tak wiemy zaledwie ułamek tego, co, jak i dla kogo robił Klich. To bardzo mroczna i tajemnicza sprawa. I to już od samego początku, bo kulisy wyboru właśnie jego na akredytowanego przy komisji MAK są wstrząsające.
- Co ma pan na myśli?
- Teraz to już wiemy z całą pewnością, że to Rosjanie naciskali na jego wybór, jego wyznaczyli odgórnie jako swego współpracownika po stronie polskiej. Rząd na to przystał .
- Dlaczego więc odwołano go teraz? Przypomnijmy, że wcześniej była już jedna taka próba, ale wówczas Klicha obronił ówczesny minister transportu Cezary Grabarczyk.
- Granica kompromitacji została przesunięta tak daleko, że nie dało się go już bronić. Kluczową rolę odegrały te szokujące "taśmy Klicha". Fakt, że od tego momentu zaczęło się mówić o śledztwie polskiego kontrwywiadu, także dodaje tajemniczości tej sprawie. Bo w centrum polskiego dochodzenia w sprawie katastrofy smoleńskiej znalazł się człowiek, który chodził i wszystko nagrywał. Dlaczego? Dla kogo? Bardzo wiele, wiele pytań.
- Od dłuższego czasu ustawia się pułkownika Klicha w roli czarnego luda i de facto kozła ofiarnego w całej sprawie smoleńskiej. Czy naprawdę można oskarżać go o całe zło i wszystkie niedopatrzenia?
- Były różne odcinki odpowiedzialności, ale bez wątpienia Klichowi udało się w znacznym stopniu storpedować śledztwo smoleńskie. Mam nadzieję, że przynajmniej nie celowo, ale w wyniku zaniedbań. Nie zmienia to faktu, że jego wina jest ogromna i powinien za nią odpowiedzieć. Bo to właśnie on odegrał kluczową rolę w utwierdzaniu polskiej opinii publicznej w tezach forsowanych przez Rosjan. Od początku mówił o winie pilotów, obecności generała Błasika w kokpicie. Nie przypominam sobie ani jednej jego wypowiedzi, w której stanąłby po stronie polskiej.
- Bez przesady, parę razy zdarzyło mu się skrytykować poziom współpracy polsko-rosyjskiej.
- To były zupełnie nieistotne szczegóły. W podstawowych sprawach zdecydowanie nie zdał egzaminu. To przez pułkownika Klicha polscy eksperci nie zbadali wraku tupolewa. O tym trzeba pamiętać i za to musi ponieść konsekwencje.
Michał Karnowski
Publicysta "Uważam Rze" i wPolityce.pl