"Super Express": - Dziwi pana, kiedy widzi pan kolejny sondaż poparcia dla partii, a tam na czele Platforma?
Paweł Kukiz: - Ależ skąd! Proszę spojrzeć na ten Sejm. Sportowcy, modele, śpiewacy, przedstawiciele orientacji seksualnych. Oto reprezentacja naszego społeczeństwa! A ilu tam jest prawników? Potem się dziwimy, że Polska funkcjonuje, jak funkcjonuje. Z taką "elitą" daleko nie zajedziemy. Zresztą niech pan spojrzy na sam rząd.
- Co z nim?
- Nic. Władza, w której minister sportu uczy się, jak być ministrem, albo - jeszcze niedawno - na czele MON psychiatra, za którego czasów miały miejsce cztery katastrofy samolotów wojskowych, w których ginie blisko 150 osób. Upraszczając, można zaryzykować twierdzenie, że jeśli byłbym aktywnym członkiem PO - blisko pana premiera - to zapewne zostałbym naczelnym lekarzem weterynarii, bo mam w domu dwa kanarki, trzy psy i kota. A miał być rząd fachowców.
- Ale rząd i koalicja trwają. Z takimi, a nie innymi ludźmi, z kolejnymi problemami i aferami i nadal ok. 30 proc. społeczeństwa to akceptuje.
- Wie pan, wytworzyła się atmosfera, w której takie rzeczy są możliwe. Dobrze to obrazują perypetie z moją nową płytą, które są małym symbolem tego, w jakim kraju żyjemy.
- Pańskiej płyty nikt nie chce objąć patronatem medialnym. Widzi pan jakieś paralele między dominacją PO a tym faktem?
- W pewnym sensie tak. Jesteśmy obecnie katowani sztuczkami, które totalnie zakłamują rzeczywistość, że wszystko to, co w jakikolwiek sposób tę rzeczywistość kontestuje, jest automatycznie przez "czynniki decyzyjne" odrzucane. Z tego, co wiem, część stacji powzięła decyzję o nieobejmowaniu patronatem medialnym płyty, nawet jej nie słuchając. Chodzi bardziej o mój wizerunek, który nie pasuje do ideologii powszechnego szczęścia i dobrobytu, który podobno mamy w naszym kraju.
- Nie można być nieszczęśliwym i o tym mówić?
- Nie można. U nas wszyscy przecież są szczęśliwi i zadowoleni i jest nam tak dobrze, że dobrze nam tak! (śmiech). Komuna mogła tylko pomarzyć o sytuacji, w jakiej jest dziś obóz rządzący. Przecież oni nie potrzebują ustawy o cenzurze. Wykształcili tzw. poprawność, której bronią wierni im ludzie. To system, który można uznać za swego rodzaju mediokrację. Ona zapewnia płomienną propagandę, dzięki której władza trwa i stara się zdyskredytować ludzi próbujących kwestionować obecny porządek rzeczy. Znowu nasuwa się analogia z czasami komunizmu - jeśli nie było na kogoś paragrafu, to robiło się z niego wariata.
- Panu się ten porządek zdecydowanie nie podoba. Czuje pan, że i panu próbują odebrać wiarygodność?
- Jak pan poczyta, co się o mnie wypisuje w "Gazecie Wyborczej" i jak manipuluje się informacjami na mój temat... Ja mam coraz mniej wątpliwości, że próbuje się mnie zdyskredytować i odebrać jakąkolwiek powagę.
- Do psychiatryka, jak w Związku Radzieckim, jeszcze nie wsadzają.
- Wspomniana wcześniej "Wyborcza" już robi ze mnie wariata. Nie tak dawno funkcjonariuszka tej gazety pisała przy okazji recenzji rock opery "Krzyżacy", że "Kukiza do udziału w tym przedsięwzięciu podobno przekonał motyw krzyża na krzyżackim płaszczu". Jeśli taki sam rzeczy się utrzyma, to wcale nie jest wielce nieprawdopodobne, że w końcu dojdzie do tego, iż twórcy kontestujący rzeczywistość mogą być w Polsce traktowani jak Rosjanki z Pussy Riot, które odśpiewały w cerkwi piosenkę przeciwko Putinowi. Nie będzie już potrzeba tak subtelnego działania, jak odmowa patronatu.
- Donald Tusk nie lubi, jak się go krytykuje, ale chyba nie posunie się do tego, że na niepokornych artystów będzie nasyłał organy ścigania.
- Choć jestem przekonanym antykomunistą, to uważam, że w jednej kwestii towarzysz Lenin miał rację - władza niekontrolowana się alienuje. A efektem alienacji jest albo dyktatura, albo jej straszliwy upadek. Konsekwencje upadku SLD w 2005 roku są niczym w porównaniu z tym, co może spotkać PO przez tę bufonadę, całkowitą ignorancję i nieliczenie się, często z bardzo szczerym, życzliwym głosem krytycznym. Póki co jednak ludzie tego nie dostrzegają, stąd takie wyniki sondaży. Ale te dobre wyniki i dobre samopoczucie rządu mogą się szybko skończyć - już nawet na jesieni, kiedy na ulice wyjdzie Solidarność.
Paweł Kukiz
Muzyk rockowy