Mija kolejny rok od tragedii smoleńskiej, w której Marta Kaczyńska straciła swoich najbliższych. I chociaż katastrofa smoleńska wydarzyła się 6 lat temu, to Kaczyńska nie zapomniała o rodzicach. Często publikuje w Internecie ich zdjęcia, angażuje się w wydarzeniach, które przypominają o Lechu i Marii Kaczyńskich, pielęgnuje pamięć o nich. Nic dziwnego, że czekała na film "Smoleńsk" i śledziła informacje o jego powstaniu. Jak się okazuje, przejmowała się krytyką filmu i doniesieniami o problemach z produkcją: - Bolały ją krytyczne opinie o filmie. Informacja, że nie dostał on dofinansowania PISF - opowiada w "Na Żywo" znajoma Kaczyńskiej. Teraz, gdy film jest już dopracowywany i trwają ostatnie przygotowania do premiery "Smoleńska" w reżyserii Antoniego Krauzego, córka prezydenckiej pary, znów ma pewne wątpliwości. Marta Kaczyńska nie wie, czy pokazać film córkom, donosi tygodnik. Gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, starsza córka Marty - Ewa, była małą dziewczynką, miała zaledwie 7 lat. Jednak była przy mamie, gdy ta opłakiwała rodziców. Wszyscy pamiętamy, jak wraz z Martą przyjmowała kondolencje od najwyższych przedstawicieli państw, którzy przybyli pożegnać Lecha i Marię Kaczyńskich. Martynka była wtedy jeszcze za mała, nie uczestniczyła w uroczystościach, tak jak jej starsza siostra. W książce "Moi rodzice" Kaczyńska wspominała, jaka więź łączyła wnuczki z babcią: - Były bratnimi duszami. Martynka, choć młodsza, też była z babcią związana. Wyznała też, że wiadomość o śmierci dziadków był szokiem: - Ewa uświadomiła sobie, ze babcia i dziadek nie żyją dopiero wtedy, gdy zobaczyła trumny. Martynka jeszcze długo nie rozumiała, co się wydarzyło. Czy teraz więc Marta Kaczyńska zdecyduje się na zabranie córek na pokaz filmu "Smoleńsk"? - Na to pytanie Marta wciąż nie potrafi odpowiedzieć - zauważa "Na Żywo". Ewa to już nastolatka, wiele rozumie, ale Martynka to jeszcze dziecko. Kaczyńska będzie musiała zmierzyć się z tym problemem.
Zobacz: Jarosław Kaczyński to wzorowy dziadek. Wraz z Ewą święcił pokarmy ZDJĘCIA