„Super Express”: - Krąży taki dowcip, że polscy narodowcy istnieją głównie w Internecie. Kiedy przychodzi do wyborów, to jakoś ich nie widać.
Marian Kowalski: - Proszę zobaczyć w Internecie filmy z naszych spotkań w terenie. Jest zainteresowanie.
Właśnie. Znów to „w Internecie”.
Ależ to są żywi, a nie wirtualni ludzie! W najmniejszych miejscowościach jest po kilkadziesiąt osób. Marsz Niepodległości też nie był wirtualny.
Po co panu start w wyborach, w których zdobędzie pan 1.5-2 proc. głosów? Niemal pewnym zwycięzcą jest prezydent Komorowski.
A czy pan podważa sens jakiejkolwiek działalności publicznej i społecznej tylko dlatego, że media faworyzują obecnego prezydenta?
Nie jakiejkolwiek. Ale 1.5 proc. głosów za to, że prześwietlą pana, pana rodzinę itd.?
Jestem na to przygotowany. Przy głoszeniu poglądów, które w Polsce są potępiane, jak: eurosceptycyzm, tradycja, walka z establishmentem i tak jestem prześwietlany. Jestem też jedynym kandydatem wystawianym przez partie, który nie jest technokratą, ale żyje z pracy. Jak każdy normalny człowiek. I przecież to ja, jako obywatel utrzymuję cały ten bajzel! Dlaczego odmawiać mi prawa do kandydowania? Stosunek innych kandydatów i mediów do mnie będzie testem dla naszej demokracji.
Ile głosów chce pan zdobyć? Ale tak naprawdę, bo każdy mówi o zwycięstwie...
Walczę o pół miliona zwolenników, czyli podwojenie ilości głosów Ruchu z wyborów samorządowych. Szansą dla nas jest rozczarowanie młodych ludzi tym, co ich spotkało w życiu. 10-15 lat temu krytykowanie Unii Europejskiej było tylko przygodą intelektualną, a teraz młodzi Polacy widzą, że to żaden raj. UE nie rozwiązała wielu starych problemów, a przysporzyła wielu nowych.
Prześwietlmy zatem pana jako kandydata. Podobno szybko wyleciał pan ze szkoły.
Nie tak szybko, bo w trzeciej klasie.
Podstawówki?
Nie, liceum.
Dlaczego?
Bardzo intensywnie przeżywałem swój flirt z subkulturą punk rockową.
Punkowcy raczej nie kończą jako narodowcy?
Dlaczego nie? Wielu moich dawnych kolegów jest właśnie w Ruchu Narodowym. Polski punk był antykomunistyczny, PRL prześladował ludzi wyglądających inaczej.
Gdzie pan pracuje i mieszka?
Pracuję jako instruktor sportowy, a także jako szef ochrony w jednym z lubelskich klubów. Polityk nie musi żyć nie wiadomo z czego, może uczciwie pracować. Mieszkam w bloku z lat 70, na lubelskim Czechowie.
To Palikotowi, innemu kandydatowi z Lublina, nie zaimponuje pan majątkiem.
A mi nie zaimponuje Palikot, bo mój majątek jest zdobyty legalnie i nie muszę niczego ukrywać.
On musi?
Proszę zapytać pana Palikota w jaki sposób wszedł w posiadanie pałacu pod Lublinem, który był własnością MSW.
W jaki sposób?
Proszę pytać jego, ja nie jestem upoważniony by o tym mówić. Na szczęście upadek tej kreatury jest widoczny gołym okiem. Obiecałem dać mu kiedyś po mordzie za wszystkie jego wybryki. Jako sportowiec, widząc jego upadek, muszę się jednak wycofać, bo nie bije się leżącego.
Janusz Korwin-Mikke obiecał to Michałowi Boniemu i wypełnił obietnicę.
Ale Michał Boni nie leżał. I dziwię się, że w polskiej polityce tak wielu facetów jest zwykłymi szmatami. Nie potrafią postąpić honorowo, tylko lecą na komisariat.
Pan jest też oskarżony o pobicie.
To dziwna sprawa, 27 lutego rozpoczyna się proces. Nikogo nie pobiłem, mam czyste sumienie. Tylko idioci, którzy nie znają mnie osobiście ani charakteru mojej pracy mogą twierdzić, że biłem kogoś pięścią w twarz!
Dużo miał pan takich oskarżeń?
To pierwsze. Często zeznawałem jako szef ochrony, w roli świadka. Osoba, którą rzekomo pobiłem, chciała najpierw od klubu 10 tysięcy zł, a kiedy to się nie udało to po 4 miesiącach uznała, że ja ją pobiłem.
Podobno pisuje pan do pisma protestanckiego. Darzy pan Kościół katolicki pewną nieufnością?
Jako polski patriota uważam interesy polskie, a nie religijne, za nadrzędne. Pismo „Pod prąd” o którym pan mówi założył protestant, ale działa dla dobra ojczyzny. Poznałem go na demonstracji antyunijnej i nigdy nie próbował mnie religijnie kaptować. Zawsze byłem i jestem tradycyjnym katolikiem ale mam krytyczny stosunek do tego episkopatu choćby za pojednanie z cerkwią Putina.
Z kibicami żyje pan dobrze?
A dlaczego mam żyć źle?
Podobno kiedyś zeznawał pan przeciwko jakimś kibicom Motoru Lublin?
Kilkanaście lat temu doszło do zatrzymania złodziei, którzy włamali się do mojego sklepu. Przez 15 lat nikt o tym nie mówił, a kiedy zająłem się polityką, to ci ludzie zaczęli się przedstawiać jako „kibice”. Zajeżdża to mi mocno agenturalną sprawą. Zresztą włamali się do sąsiada to ci dopiero frajerstwo. Wpadli w nocy na gorącym uczynki. Nic nie musiałem zeznawać.
Wracając do wyborów... Na prawo od PiS pojawiły się kolejne kandydatury. Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, zapowiadani są inni. Nie udało się dogadać jednej?
Nie było prób porozumienia. Ruch Narodowy ma swój cel, chce się dostać do parlamentu. I my nie gramy na jakieś nazwisko, ale na drużynę. Głosimy konsekwentnie swój program, inny niż wszyscy z establishmentu.
Braun, Korwin-Mikke... To też nie jest establishment.
Korwin-Mikke to osobne nazwisko-instytucja w polskiej polityce. Co do Grzegorza Brauna to bardzo go cenię ale uważam że gra solo a nie buduje formacji . Mam pretensję do osób, które do tej pory kręciły się przy Ruchu Narodowym a teraz pracują na jego kampanię. Nie zdali egzaminu z lojalności. My chcemy by wreszcie zafunkcjonowała formacja niestworzona przy okrągłym stole .
Widziałem, że potrafił pan pochwalić prezydenta Komorowskiego...
Ależ skąd!
No, że z dobrej rodziny, że opozycja przeciwko PRL...
Mówiłem, że chlubne epizody i zasługi rodzinne nie mogą być mandatem do sprawowania władzy. Nie można też zapominać, co jest złego w tej prezydenturze i co on robi.
Najbardziej powszechny jest zarzut, że Komorowski właśnie nic nie robi. Jest bierny.
Ostatnio robi wszystko, żeby nas wepchnąć w wojnę z Rosją.
No tak, oskarżani jesteście jako narodowcy o bycie V kolumną Rosji w Polsce.
A jeszcze niedawno mówiono, że chcieliśmy podpalić ambasadę rosyjską. To trzeba się na coś zdecydować.
Powinniśmy mieć w nosie to, co dzieje się między Rosją, a Ukrainą?
Przede wszystkim powinniśmy zatroszczyć się o Polaków, którzy tam mieszkają, a to jest lekceważone. I to nie jest konflikt, w którym mamy potencjał lub interes opowiadać się po którejś ze stron. Wypowiedzi takie jak ministra Schetyny o Ukraińcach wyzwalających obóz Auschwitz tylko przedłużają embargo na mięso o kolejne trzy lata.
Bez przesady, Rosjanie robią co chcą bez oglądania się na takie wypowiedzi. Bywały i embarga, gdy siedzieliśmy cicho.
Rosja jest cynicznym graczem, ale nie dajmy im argumentów do ręki. Ruch Narodowy nie jest ani prorosyjski, ani proukraiński. Powinniśmy dbać o Polskę. Jakie my mamy korzyści z popierania Ukrainy na dziś? Sami Ukraińcy nas nie chcą w roli adwokata, kultywują bandytów z UPA, utrzymują nam embargo na mięso.
Powód tego poparcia jest dla wielu właśnie realpolityczny. Dopóki Ukraina się trzyma, dopóty będą pierwsi w szeregu i Rosja nie weźmie się za nas.
Ale nie ma potrzeby wychodzić przed Ukrainę i nastawiać się na ciosy! Nie mamy tu tak oczywistego interesu, jak odebranie Rosji Królewca albo Ukrainie Lwowa. A jak sprawy pójdą źle to zachód znów nas zostawi .
Widziałem pańskie zdjęcie z demonstracji w sprawie tragedii 10 kwietnia 2010. Skoro z Rosją trzeba bez emocji i o interesach, to jaki mamy interes w zarzucaniu Moskwie zamachu?
Zaraz, zaraz. Nigdy nie mówiłem, że wierze bądź nie wierzę w zamach. Uczestniczyłem w demonstracjach jako człowiek, który żąda prawdy. Smoleńsk jest dobrym przykładem upadku III RP. Po 5 latach nie mamy pojęcia jak było, polski prezydent latał 40-letnim sowieckim samolotem, a sprawą zajmują się dwie sekty: sekta „nic się nie stało” z PO oraz sekta „zamach” z PiS.
Widziałem zdjęcie na którym stoi pan z transparentem: „10 kwietnia 2010 – tej zbrodni nigdy nie wybaczymy”. Czyli drażni pan Rosję mówiąc o zbrodni.
Ale ja nie zarzucam Rosji zbrodni!
Więc co?
Jedyny dowód rzeczowy, czyli wrak, jest po stronie rosyjskiej. I jestem przeciwny kradzieży dowodów rzeczowych przez obce mocarstwo. Zbrodnią było to, że polskie państwo nie potrafiło zorganizować bezpiecznej wizyty prezydenta, a przez kolejne lata wyjaśnić sprawy.
Co się panu nie podoba w PiS?
PiS i PO niczym się nie różnią poza podejściem do wieku emerytalnego. Gdyby chciał pan czytelnie wytłumaczyć cudzoziemcowi różnice między nimi, to miałby pan kłopoty. Stąd tak łatwe przesiadanie się polityków między PiS i PO. To są już tylko personalne animozje.
Sam pan kandydował z list PiS do samorządu w Lublinie!
Ależ nic podobnego! To było szerokie porozumienie prawicy, w tym PiS. Ja byłem tam jako kandydat UPR, z logo tej partii.
I jak pan się czuje z tymi UPR-owskimi poglądami w ONR i Ruchu Narodowym?
W UPR przez 17lat byłem oskarżany o odchylenie nacjonalistyczne, a teraz w Ruchu Narodowym o odchylenie liberalne (śmiech). Przez lata pracowałem we własnej firmie. Moi rodzice pracowali jako pogardzani przez PRL „prywaciarze”. I z tymi doświadczeniami nie mam wątpliwości, że powinien być maksymalnie wolny rynek, ale państwo polskie powinno chronić swoich przedsiębiorców... Zresztą tylko Ruch Narodowy postuluje likwidację ZUS-u. Ja optowałem za tym postulatem.
Czyli jednak...
Moment. Chronić, ale przed firmami zagranicznymi korzystającymi z protekcjonizmu własnych państw. Czyli kapitalizm narodowy chroniony przed socjalizmem z zagranicy.
Kiedy widzi pan zdjęcia kolegów z ONR „hailujących” na wiecach to co pan czuje?
Od kiedy jestem w ONR nie widziałem nikogo z tzw. „rzymskim salutem”. Media kreują pewien obraz ONR.
Te zdjęcia są sfałszowane?
Od kiedy jestem w ONR to ta organizacja nie ma żadnego umundurowania! Oczywiście pojawiały się wcześniej sezonowe organizacje, które sięgały po symbolikę ONR i przedwojenne gesty. Podkreślmy jednak, że to nigdy nie były gesty związane z kultem nazizmu, tylko nawiązanie do przedwojennej tradycji.
I co z tego? Swastyka była kiedyś symbolem słońca, a podniesiony środkowy palec symbolem niczego. Dziś mają swoje znaczenie.
To prawda i dlatego uważam, że nie należy odwoływać się do symboli, które kojarzą się źle. Nawet jeżeli te skojarzenia są stereotypowe i nie oddają intencji.
Podobno podziwia pan Arnolda Schwarzeneggera.
Oczywiście. Jako sportowca, aktora i polityka. To przykład kariery niemal od pucybuta, bo pracował fizycznie na budowie, do milionera. Startował jako imigrant, a został gubernatorem Kalifornii!
I doprowadził Kalifornię do bankructwa. I pan z pana wolnorynkowymi poglądami go podziwia?!
Ale daj nam Boże takie bankructwo!
Ale z jakiego pułapu startowali!
Naprawdę miał pecha. Kalifornia przeżywała serię kataklizmów, które zbiegły się w czasie z kryzysem w USA. Kryzysem do którego doprowadził Clinton i jego ludzie, którzy rozbujali rynek kredytowy. Z Kalifornii jednak nikt nie ucieka tak jak z Detriot czy Las Vegas. Sorry taki mają klimat.
Zobacz: Marian Kowalski na prezydenta z Ruchu Narodowego!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail