Pan Marian Banaś, szef Najwyższej Izby Kontroli, potwierdził to, co powtarzam od 30 lat: Polska rządzą służby specjalne. Zasadnicza różnica między PRL a III Rzeczpospolitą polega na tym, że w PRL służby specjalne były pod kontrolą PZPR. W III Rzeczpospolitej nie są kontrolowane przez NIKOGO. Teoretycznie zarówno w Senacie, jak i w Sejmie istnieje Komisja ds. Służb Specjalnych, ale aby zostać członkiem tej komisji, trzeba otrzymać certyfikat. Od kogo? Zgadliście Państwo: od służb specjalnych.
Tak to urządził śp. gen. Czesław Kiszczak. I tak skonstruowane państwo działa do tej pory. Nie ma w tym nic zasadniczo złego. Proszę popatrzeć na te idiotki i bęcwałów w Sejmie i wyobrazić sobie, że to lud rządziłby Polską przez tych swoich Najlepszych Przedstawicieli! Zdecydowanie wolę rządy służb specjalnych. Tylko powinny to być rządy odpowiedzialne. Polską powinna jawnie rządzić junta złożona z przedstawicieli wojska, policji, ABW itd. I powinna ona ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje. W tej chwili Polską rządzą służby specjalne, a odpowiedzialność składana jest na barki Senatu, Sejmu, „rządu” i Prezydenta!!!
W dodatku wszystkie decyzje muszą być takie, by przeszły jednak przez Senat i Sejm i są one przy tym opóźnione. Normalna junta podejmuje decyzje w jeden dzień. Parlamentowi zajmuje to nieraz miesiące!!!
Dochodzi tu kwestia finansowania służb specjalnych. Są one chronicznie niedofinansowane. Widzieli Państwo w budżecie sumę „Na szpiegów – 5 mld”? Nie widzieliście, bo jej nie ma. Nie ma, bo choć szpiedzy są nam niezbędni, takiej pozycji być nie może. Nie może, bo gdyby się pojawiła, PiS zażądałby przeznaczenia większości tych pieniędzy na Kościół katolicki, PO na Inkubatory Przedsiębiorczości, Wiosna na operacje zmiany płci, RAZEM na podniesienie płacy minimalnej, PSL na przodujących rolników itd. Co, oczywiście, w demokracji by przeszło, bo rolnicy i katolicy mają w Polsce prawo głosu, a szpiedzy nie.
Gdyby Polską rządziła monarcha (król, dyktator, tyran, wódz – niepotrzebne skreślić), toby służbom dobrze płacił za dobrą pracę. A w d***kracji służby specjalne, by mieć pieniądze na szpiegów, muszą... kraść. To znaczy: „prowadzić operacje niejawne”. Poprzez „spółki państwowe”. Przy okazji połowa się marnuje, a ćwierć „gdzieś znika”.
No i to właśnie irytuje (i słusznie!) Najwyższą Izbę Kontroli...