Marek Król: Żyć, by popierać

2010-12-06 3:00

Jaki poniedziałek, taki cały tydzień. Jeśli dzisiaj sprawdzi się to porzekadło, to przez następne dni nic tylko żyć i popierać. Niedawno, kiedy Breżniew przyjeżdżał do PRL, witał go Jaruzelski. Niestety, tym razem Lońka nie mógł wyrwać się z kraju, coś go w Rosji zatrzymało, ale Wojciech nie zawiódł jego następców.

Jakież to były w czasach PRL-u dowcipy polityczne. Teraz ich brak, bo władza "nie robi polityki", robi wrażenie. W jednym z PRL-owskich dowcipów Breżniew miał zrugać Jaruzelskiego za "Pana Tadeusza", szczególnie za strofyInwokacji: "Litwo, Ojczyzno moja". Kto śmiał napisać taki tekst o mojej Litwie? - pytał Breżniew Jaruzelskiego w czasie powitania na Okęciu. - To napisał Adam Mickiewicz, towarzyszu sekretarzu, ale on od dawna nie żyje - zameldował rozdygotany jak zwykle generał. - I za to cię lubię, Wojtek - stwierdził ukontentowany Lońka.

Cóż, w kraju uwolnionym od dyplomatołków tubylcy zrozumieli w końcu, że Polska jest brzydką i niezbyt posażną panną na wydaniu. Stąd radość polityków i ich mediów z wizyty prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Jak powiedział uradowany prezydent tubylców, wizyta prezydenta Rosji po wielu latach jego nieobecności w kraju, to wielki sukces. To "kolejny krok ku pojednaniu", stwierdził Komorowski. Wystarczy w słowie pojednanie "dn" zamienić na "b" i mamy ciągłość braterskiej przyjaźni z Jaruzelskim na posterunku. Ludzie wrażliwi w ogóle nie powinni oglądać relacji z wizyty Miedwiediewa w Polsce, bo i tak nic nie zobaczą przez łzy wzruszenia zalewające ich oczy.

Oto tuż przed wizytą Rosjanie, wbrew najśmielszym oczekiwaniom polskich dyplomatów, zamiast 20 tomów przysłali aż 50 tomów akt śledztwa katyńskiego. Po takim wielotomowym geście usta tubylców same rwą się do całowania spracowanych dłoni rosyjskich archiwistów i ich prezydenta. Jeszcze kilka takich wizyt i będziemy mieli wszystkie 180 tomów zbrodni katyńskiej.

None

Rosjanie, jak widać, idą nam na rękę, która niestety wyciąga się nieustannie po nowe dobra. Oto Tusk chce zabrać Rosjanom szczątki tupolewa ze Smoleńska i ogłasza to tuż przed wizytą prezydenta Miedwiediewa. To przekracza rosyjskie granice, gdy ktoś wyciąga ręce po trofiejne, którego w dodatku nie można złożyć! Tusk żąda wraku, kiedy Miedwiediew z Komorowskim mają podpisać w Warszawie deklarację o współpracy w modernizacji! Miliony Polaków od wielu lat oczekiwały podpisania tej deklaracji, mającej ogromny wpływ na pogłębienie stosunków ocieplonych dzięki katastrofie smoleńskiej i umocnionych w umowie gazowej z Gazpromem.

Niestety, występują ciągle przejściowe napięcia w tych stosunkach, bo polski rząd nie liczy się z opinią publiczną tubylców. Otóż najwybitniejsi przedstawiciele tej opinii, Tomasz Lis i Jacek Żakowski, konstruktywnie krytykują od pewnego czasu zakup litewskiej rafinerii w Możejkach przez Polskę. Rafineria ta to oczywiście pozostałość rusofobicznej polityki Lecha Kaczyńskiego i jego brata. Jak wiadomo, po zakupie Możejek przez Orlen nastąpiła awaria odnogi rurociągu "Przyjaźń" i Rosjanie nie mogli dostarczać ropy do litewskiej rafinerii. Awaria trwa już 4 lata... Można ją usunąć tylko oddając za bezcen Możejki Rosjanom, czego domaga się polska opinia publiczna skupiona wokół postkolonialnych publicystów. Czyż polski prezydent może być głuchy na liczne głosy tej opinii? Czyż Komorowski może odtrącać rosyjską dłoń wyciągniętą do zgody? Zgody, która jak wiadomo, buduje - w tym wypadku uzależnienie energetyczne Litwy od Rosji? Nie róbmy polityki, bo liczą się wyniki - apeluje partia rządząca. I tak, uwolnieni od polityki możemy nareszcie spokojnie żyć, by popierać.