Okazuje się, że nie tylko rodzice, ale my wszyscy w Polsce i Europie, stoimy przed podobną alternatywą. W szkole UE, kierowanej przez, powiedzmy, Donalda Tuska, Jeana-Klauna Junckera i Sturmbannfuehrera Angeli Merkel, czyli Martina Schulza, traktuje się nas jak w represyjnej szkole. Poniża i straszy Brytyjczyków tylko dlatego, że wybrali Brexit. Schulz wystawia brytyjskie walizki przed drzwi, żądając, by Cameron natychmiast rozpoczął procedurę wychodzenia z Unii. Dla szybkiego spektakularnego efektu Schulz mógłby zażądać od Brytyjczyków zwrotu wszystkich flag UE, które posiadają. I zobowiązać ich, by złożyli je obligatoryjnie na biurko Donalda Tuska, który negocjował z Londynem. Góra flag w gabinecie zablokowałaby Tuska na wiele miesięcy, co ucieszyłoby i Grzegorza Schetynę, i Schulza, który szykuje się na to stanowisko. Oczywiście pogonienie kota Brytyjczykom przez niemieckich polityków ma zdyscyplinować takie kraje jak Polska, Czechy czy Węgry, by były bardziej uległe i nie podskakiwały Niemcom. W minioną sobotę w Polsce też byliśmy świadkami konfrontacji dwóch szkół. Uczelnię poniżającą obywateli, którzy nie dorośli do demokracji, zaprezentowano na konwencji PO. Wielki sternik tej tonącej łajby Grzegorz Schetyna orzekł, że mamy do wyboru Polskę pisowską lub Polskę europejską. Jednocześnie jako najważniejsze, zagrażające Polsce zjawiska uznano ksenofobię, rasizm i nacjonalizm. To, że Arabski ma proces sądowy, nie świadczy ani o rasizmie, ani o ksenofobii. A za nacjonalizm odpowiada ostatnio Adam Nawałka i jego wspaniała drużyna, polska reprezentacja. Niestety, PO z marginalnych incydentów chuligańskich w Polsce tworzy problem europejski. Zupełnie odwrotnie, niż to czynią Niemcy, którzy nie eksponują nawet ośmiuset podpaleń ośrodków dla uchodźców rocznie. PiS powtarza, że damy radę. Tymczasem PO, jak w tej represyjnej szkole, nieustannie podważa poczucie wartości obywateli. Zgodnie z obowiązującą zasadą, że łatwiej rządzi się i manipuluje ludźmi, którym odebrano narodową dumę, godność i poczucie wartości. I dlatego znak ostrzegający przed nisko latającymi samolotami, zupełnie bez sensu, jeśli nie prowadzi się kabrioletu, zastąpiłbym nowym znakiem obowiązującym w całej Europie. Ostrzegałby on przed nisko latającymi ofermami. Na żółtym trójkącie w Europie umieściłbym wizerunek pikującego Schulza, Tuska lub Junckera. A w Polsce Grzegorz Schetyna, który lotem koszącym robi beczkę z Ewą Kopacz. Nisko latające ofermy polityczne to dziś największe zagrożenie dla Polski i Europy.
Marek Król: Uwaga! Nisko latające ofermy
2016-07-04
4:00
Czytelniku, do jakiej szkoły posłałbyś swoje dzieci? Do takiej, w której nieustannie poniża się uczniów, niszczy ich poczucie wartości? Czy do takiej, w której nauczyciele budują poczucie wartości ucznia, stawiając przed nim ambitne cele? Wiadomo, że każdy rodzic wybierze dla swego dziecka tę drugą szkołę, jeśli nie chce, by wyrosło ono na zakompleksioną ofermę.