Totalna opozycja rozdmuchała do niebotycznych rozmiarów problem premii przyznanych przez premier Szydło swoim ministrom. Wydawało się, że premie przykryją wszystkie przekręty rządów Tuska polegające na wyprowadzaniu na prywatne konta milionów, a nawet dziesiątek miliardów złotych poprzez np. karuzele vatowskie. Rewolucyjna gorączka ogarnęła całą totalną opozycję. „Oddajcie swoje premie!”, „Dość grabienia budżetu!” – takie hasła lansowała totalna opozycja.
Tygodnik ćwierćinteligencji z PRL zrobił z tego wstrząsającą cover story. Na okładce widzimy kobiece dłonie wysunięte jak szpony, które chcą wyrwać kasę. Nad owymi szponami umieszczono tytuł: „Należało się! Jak pazerność doprowadziła do kryzysu władzy”. Kiedy zobaczyłem tę okładkę w kiosku, przypomniały mi się socrealistyczne plakaty z obrzydliwym kułakiem, który w swoich szponach trzyma worki ze zbożem, kiedy lud pracujący miast i wsi głoduje. Opozycja wymyśliła problem, narobiła się okrutnie. I wszystko diabli wzięli, konkretnie jeden diabeł – Kaczyński. Zapowiedział przekazanie owych premii na cele charytatywne oraz obniżenie zarobków posłów i samorządowców. Chciałoby się powiedzieć: kto w walce politycznej posługuje się populizmem, od populizmu ginie. Trzy czwarte Polaków z entuzjazmem przyjęło decyzję Kaczyńskiego. Nie dość, że rozwiązał problem, który narzuciła Platforma, to jeszcze ukradł cały show.
Opozycji pozostało jeszcze kilka wymyślonych problemów, którymi katuje opinię publiczną: praworządność, łamanie konstytucji, trójpodział władzy i upolitycznienie sądów. Te i inne problemy można wymyślać, by uderzyć w rządzących, pod jednym wszakże warunkiem – że potrafi się je zwycięsko rozwiązać. Nieudolna opozycja tego nie potrafi, więc może lepiej nie otwierać kolejnej puszki Pandory, bo problemy, które z niej wyjdą, mogą przerosnąć totalnych popaprańców.