Marek Król: Straszę, więc jestem

2011-12-05 20:27

Kiedyś horrory pokazywali w TV późnym wieczorem, by dzieci nie moczyły się w nocy. A teraz straszą przez całą dobę. Tusk ledwie wypoczął po exposé i znowu straszy. Notabene w Sejmie straszył, że stoimy przed wyborem bycia przy stole czy w karcie dań. Później Sikorski w Berlinie przedstawił trzecie wyjście: bycie serwetką, którą biesiadnicy wycierają usta. Premier, strasząc, opuszcza głowę i patrzy, za przepraszeniem, spode łba. Za taki body language w mojej podstawówce obniżano stopień z zachowania. Patrzenie spode łba oznaczało pogardę dla rozmówcy. Podobnie straszą Sarkozy i Putin. To mankament niskich mężczyzn, których w szkole wyżsi rówieśnicy bili po głowach.

Nasz premier na jakiejś 1268. konferencji w sprawie pogłębiania koniecznych procesów integracji, koordynacji i debilizacji Europy straszył znowu: "Żarty się skończyły" - krzyczał, i dalibóg nie wiem, na kogo. Jeżeli premierowi skończyły się żarty, to nie musi od razu o tym mówić. Prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy… żartować. Potwierdza to nieustannie minister zagraniczny Sikorski. W Berlinie straszył Niemców upadkiem euro. Cóż, kto dziś nie straszy, tego nie ma w polityce. Sikorski niestety poszedł jeszcze dalej, bo poganiał Niemców, by zrobili w Europie porządek. Bismarck z Adenauerem chyba w grobie się przewracali, bo jak świat światem, nie będzie Polak Niemcowi batem. Podobno Merkel trzy noce nie spała przestraszona berlińskim wystąpieniem Radka. Ubaw miał zapewne współautor berlińskiego przemówienia, były ambasador W. Brytanii w Polsce Crawford - o czym doniósł "SE". Tylko Brytyjczycy mogą nie bać się niemieckich czołgów i rosyjskich rakiet, bo mają kanał. Sikorski przypomina Jaruzelskiego, który jeździł do Moskwy i mobilizował do działania sowieckich towarzyszy. W tym czasie w kraju Rakowski mówił, że układ geopolityczny powstały w wyniku wojny może zmienić tylko następna wojna. A tymczasem układ rozsypał się bez wojny. Wystarczył okrągły stół, przy którym potrawy myślały, że są biesiadnikami. Nie pomogło straszenie, komunizm upadł z tego samego powodu, który obecnie wywołał kryzys eurostrefy. Chory system ekonomiczny Europy dogorywa i nawet Radek tego nie powstrzyma.

W 1939 r. po słynnym wystąpieniu Becka warszawscy tramwajarze zorganizowali mu wiec poparcia. Na niemieckie ultimatum w sprawie Gdańska Beck odpowiedział: "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". A do tłumu popierających go Polaków powiedział: "Obywatele, minęły te czasy, gdy politykę zagraniczną prowadziło się za pomocą sztuczek dyplomatycznych. Polityki zagranicznej nie można prowadzić bez postawy zdecydowanej całego społeczeństwa".

Beck rozmawiał z Polakami, a Sikorski z ludem europejskim. Różnica polega na tym, że Polacy są, a ludu europejskiego nie ma.