Najpierw poinformowano, kto domaga się ekshumacji. Następnie oczom telewidzów ukazała się twarz naczelnego wdowca III RPRL, Pawła Deresza. – Nie chciałabym zakłócać spokoju wiecznego spoczynku mojej żony – poinformował Deresz. Innymi słowy redaktor Deresz, który w 1968 r. piórem walczył z czechosłowacką kontrrewolucją, dzisiaj nie chce ekshumacji tragicznie zmarłej małżonki. Chciałoby się rzec „maładiec”, czyli „zuch wdowiec”. Tyle tylko, że Jolanta Szymanek-Deresz została skremowana. Ekshumacja w tym przypadku nie ma żadnego sensu.
Skąd taka determinacja zniechęcających do ekshumacji? Wszystko wyjaśniło się po sekcji zwłok śp. Przemysława Gosiewskiego. W jego zapakowanym do worka ciele znaleziono śmieci, o czym jako pierwszy poinformował sobotni „SE”. Rosyjscy patomorfolodzy wrzucili do ciała zmarłego rękawiczki, kawałki drewna i ziemię. W cywilizowanym świecie nazywa się to profanacją zwłok. W świecie POstępaków Ewy Kopacz Smoleńskiej nazywa się to „pełnym poświęcenia zaangażowaniem rosyjskich patomorfologów”. Patologiczne mijanie się z prawdą, aroganckie kłamstwa są w Polsce nagradzane wysokimi stanowiskami. A grzebanie w grobach uderza w sojusz polsko-rosyjski!
Nie ma co liczyć na łagodny wymiar kary Sławomir J., naczelny „SE”, który skrytykował bijące serce partii: policję obywatelską. Jak wiadomo policja może wkroczyć do każdego mieszkania, skopać lokatorów w poszukiwaniu zwykłego złodzieja samochodów. Mieszkańcy Tuluzy mieli szczęście, bo nasi ociemniali policyjni antyterroryści wysadziliby w powietrze cały blok, w którym ukrywał się terrorysta, zabójca żydowskich dzieci.
Nadinspektor Dariusz Działo ze śląskiej policji złożył doniesienie do prokuratury na naczelnego „SE” za znieważenie funkcjonariuszy. Jeśli Jastrzębowski dostanie podobny wyrok jak student KUL (8 miesięcy z zamianą na prace społeczne za nazwanie premiera „ćwokiem i prostakiem”), to super. Setki, a może tysiące czytelników przyjadą, by mu pomóc w pracy społeczno-użytecznej.