Marek Król: Poważny żart

2013-09-30 4:00

To było na poważnie, czy dla żartu? - pytał spoliczkowany Goldman w starym szmoncesie. - Poważnie - odrzekł Kohn. - To dobrze, bo ja nie lubię takich żartów.

Mam wrażenie, że coraz częściej dostajemy w pysk od rządzących, tylko nie wiadomo, czy dla żartu, czy na poważnie. Zbliża się referendum w Warszawie, a przywódcy państwa i rządu kombinują jak koń pod górę. Tusk i Komorowski zaczęli od zniechęcania do udziału w referendum. Niska frekwencja pozwoli uratować prezydentkę stolicy. Na ten sygnał z góry ruszyły się doły partyjne, by rozwijać nowe formy obstrukcji referendalnej. Początkowo wykluczono chorych i chromych z udziału w referendum. Zrobiła się awantura, więc opóźniono wywieszanie obwieszczeń. Każdy dzień przynosił nowe pomysły aktywu PO na wzmocnienie absencji przy urnach 13 października. Rewelacyjny pomysł zgłosiła mokotowska PO, proponując masowy wyjazd na grzybobranie w dniu referendum. Jak rozumiem, podstawi się darmowe autokary i wywiezie się znaczną część elektoratu na przykład do Białowieży. Jako poznańska sknera mam tańszą propozycję dla wiceprzewodniczącej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz, zwanej dalej prezydentką. Wystarczy dyskretnie wpuścić do warszawskich wodociągów środki przeczyszczające. Najlepiej zacząć to już po południu w sobotę, 12 października. Po to, by jacyś nadgorliwi emeryci nie wyrwali się w niedzielę rano do lokalu wyborczego. Ludzie III wieku mają jeszcze odruch po PRL, by stawić się rano i dostać wiązankę kwiatów. Dotknięci biegunką warszawiacy nie oddalą się od swoich łazienek, co skutecznie zagwarantuje absencję, a więc frekwencyjny sukces PO. Winą za biegunkową obstrukcję obarczy się rzecz jasna PiS, kiboli i elementy faszystowskie. Bartłomiej Sienkiewicz zwoła konferencję prasową, na której ujawni antydemokratyczne knowania inspirowane przez antysystemową opozycję. Ten minister wewnętrzny wielokroć walił nas w pysk swoimi oświadczeniami; nie wiadomo - na poważnie czy dla żartu. Czas rozpocząć debatę na ten temat, oczywiście bez udziału szefa kontrwywiadu wojskowego gen. Janusza Noska. Biedak jednego dnia wieczorem położył się zdrowy do łóżka, a rano wstał nieżywy jako szef SKW. Moim zdaniem wojsko upodobniło się do przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony, feldmarszałka Stefana Burczymuchy Niesiołowskiego. Generałowie Skrzypczak i Nosek wzięli się za łby, a Niesiołowski kontynuuje rozpoznanie rozbojem komisji Macierewicza. Podobno Komorowski przewiduje oprzeć swoją koncepcję budowy tarczy antyrakietowej na Niesiołowskim jako dominującym obiekcie odstraszania potencjalnych agresorów. Zaakceptował te plany już legendarny przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych Sejmu Grzegorz Schetyna. Człowiek ten charakteryzuje się tym, że na żaden temat nie ma nic do powiedzenia, co eksponuje w męczący sposób. Nowa tarcza Niesiołowskiego zostanie zaakceptowana przez Komisję ds. Służb Specjalnych. Nowa przewodnicząca tej komisji, była minister zdrowia Elżbieta Radziszewska, nie wyjdzie z tego z tarczą.

Premier nadal czuje się dobrze, bo nakazał mundurowym zwarcie dziąseł w sprawie konfliktu generałów. A ja dalej, jak ten Goldman, pytam się, czy to wszystko jest na poważnie, czy dla żartu? Jeśli na poważnie, to dobrze, bo takich żartów nie lubię.