Moja papuga żako codziennie wita mnie, wymawiając z niezwykłą starannością słowo "redaktor", by następnie wydać z siebie kaszel palacza. Nie chcąc papugować ptaszyska, odkładam zapalenie pierwszego papierosa na później. Na szczęście moja papuga nie ogląda telewizji i nie widzi dwóch krajów w Europie, które naśladują się od lat i nie wiadomo, który z nich jest bardziej wpatrzony w który. Tymi krajami są Niemcy i Rosja. Narodowy socjalista Hitler był do tego stopnia zapatrzony w internacjonalistycznego socjalistę Stalina, że kopiował liczne jego pomysły. Organizacja młodzieżowa Hitlerjugend była kopią Komsomołu, a obozy koncentracyjne to był plagiat gułagów. Naśladownictw było znacznie więcej, wręcz można powiedzieć, że Niemcy i Rosja dotknięte są syndromem lustrzanego odbicia. Ostatnio sąd w Monachium skazał dziennikarza Michaela Stuerzenbergera na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu za artykuł "Swastyka i półksiężyc" zilustrowanego historycznym zdjęciem muftiego Jerozolimy z dygnitarzem hitlerowskim. Niemiecki sąd uznał, że ta dokumentalna fotografia może mieć wymowę antyislamską, a faszystowska swastyka propaguje nazizm. W Polsce ten wyrok wywołał oburzenie. Tylko w dwóch krajach to ewidentne naruszenie wolności słowa nie spowodowało żadnej reakcji opinii publicznej. Są to Niemcy i Rosja. Dlaczego? Dlatego, że podobne wyroki orzeka się wobec dziennikarzy w Rosji. Na przykład Władimir Łuzgin, podobnie jak red. Stuerzenberger, za przypomnienie historycznych faktów skazany został na grzywnę w wysokości 3 tys. dolarów. Zamieścił on na rosyjskim portalu społecznościowym informację, że Sowiety i Niemcy wspólnie napadły na Polskę, rozpętując II wojnę światową. A to nie mieści się w obowiązującej doktrynie prawdy putinowskiej, która ustawowo zakazuje rozpowszechniania takich informacji. O tym, co jest fałszywe lub niesłuszne, w Rosji podobnie jak w Niemczech decyduje sąd. Strach mnie obleciał, kiedy o tym piszę, bo jeśli zadziała prawo lustrzanego odbicia, to Niemcy wprowadzą podobną ustawę jak Rosjanie. Wtedy każde przypomnienie dorobku III Rzeszy będzie karane jako popularyzacja nazizmu, a tego Niemcy tolerować nie mogą. Syndrom lustrzanego odbicia zbliża coraz bardziej Niemcy i Rosję nie tylko w kwestii wolności słowa. Zbliżające się wybory w Niemczech są niemal kopią rosyjskich. Kandydatem na kanclerza może być każdy, nawet taki Martin Schulz, a wygrywa zawsze bezalternatywna Angela Merkel, jak Putin w Rosji. A więc znowu odbija im lustrzane odbicie, co zawsze kończyło się tragedią w Europie.
Marek Król: Samogwałt europejski