Marek Król

i

Autor: AKPA, EAST NEWS/ FOTOMONTAŻ

Marek Król: Normalna schizofrenia

2013-06-03 4:00

Amerykanie wysyłani do pracy w takich krajach, jak Polska, Rosja i pozostałe demoludy obowiązkowo poddawani byli specjalnemu szkoleniu. Był to kurs schizofrenii stosowanej w państwach totalitarnych. Prostolinijny Amerykanin musiał się nauczyć odczytywać odwrócone znaczenia słów i pojęć. W demoludach demokracją nazywana była dyktatura jednej partii, a obywatel był niewolnikiem. Pełną kłamstw gazetę nazywano "Prawdą", a jej kopię w Polsce "Trybuną Ludu". Jedyny kontakt z ludem owa trybuna miała w WC. Wtedy wypróżniający się lud gniótł ją w dłoniach, by użyć zamiast trudno dostępnego papieru toaletowego. W systemie tym obywatele godzili się na dobrowolny przymus, czego nie mógł pojąć człowiek Zachodu.

III RP jest niestety kontynuacją schizofrenicznego systemu PRL. Rządowe media przekonują, że dla kierowniczej roli PO nie ma alternatywy. A przekorny polski lud w odruchu samoobrony przed postępową schizofrenią żartuje, że PO jest tak obywatelska, jak niegdyś była obywatelska milicja. Przykładów systemowej schizofrenii rządzących mamy coraz więcej. Ot, choćby konsekwencje służbowe po ujawnionych przez "SE" rozmowach operacyjnych w opolskiej policji. Wynika z nich, że między gen. Leszkiem Marcem a podwładną funkcjonariuszką relacje były stosunkowo dobre. Jednostronne napięcie wywoływała tylko prezerwatywa, czego oralny zapis mamy w nagraniu. Konsekwencje tego kompromitującego dialogu powinni ponieść obydwoje. Dla prostego Amerykanina czy innego obywatela wolnego świata takie rozumowanie jest oczywistą oczywistością. Tymczasem w schizofrenicznej III RP gen. Marzec zostaje "ukarany" przeniesieniem na emeryturę. Pobierając 80 tys. zł odprawy i 11 tys. zł miesięcznej emerytury generał będzie mógł uczestniczyć w ukaraniu swojej kochanki. A ta została dyscyplinarnie zawieszona i pozbawiona połowy poborów. Wszczęto przeciw niej postępowanie z powodu złamania zasad etyki zawodowej. Uprawiający z nią seks przełożony oczywiście tych zasad nie złamał, bo jest generałem. W obronie gnojonej przez ludzi systemu funkcjonariuszki nie odezwała się żadna organizacja kobieca czy broniąca praw człowieka. Prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, ma ważniejsze sprawy na głowie niż represjonowanie policjantki. Zgodnie z oczekiwaniami rządu Lipowicz zajmuje się samobójczą śmiercią Barbary Blidy w czasie reżimu Kaczyńskiego. Co prawda, kiedy poseł PO Robert Węgrzyn ujawnił, że woli oglądać kochające się lesbijki niż gejów, rzecznik Lipowicz interweniowała natychmiast. Wybitna profesor prawa wydała wyrok, pisząc o zbrodniarzu w liście do marszałka Sejmu: "Pan poseł Robert W.". Pani rzecznik Irena L. wybrana przez partię, wieloletnia poseł Unii Wolności, doskonale wie, że prawa obywatelskie są dla silnych, wiernych synów i córek III RP. Nie słychać było jej głosu po aresztowaniu "Starucha", po pobiciu przez policyjnego bandytę demonstranta czy po zatrzymaniu Antykomora. Jaki system, taka rzecznik normalnej schizofrenii.