Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Król: Niemiecka kapokracja

2016-01-11 3:00

Silvio Berlusconi narozrabiał swego czasu, a my Polacy przez niego teraz obrywamy. Osiem lat temu w Brukseli włoski premier rozwścieczony krytyką wówczas prostego europosła Martina Schulza zaproponował mu pracę aktora...

Silvio Berlusconi narozrabiał swego czasu, a my Polacy przez niego teraz obrywamy. Osiem lat temu w Brukseli włoski premier rozwścieczony krytyką wówczas prostego europosła Martina Schulza zaproponował mu pracę aktora. Boski Silvio oświadczył, że jak będzie kręcił film o nazistowskich obozach niemieckich, to Schulzowi zaoferuje rolę kapo. Niestety, Berlusconi nie powiedział, że to żart, i Schulz, jak typowy Niemiec bez poczucia humoru, potraktował propozycję poważnie. Ten prosty pomocnik bibliotekarza, bo takie wykształcenie ma Schulz, nie zmarnował ośmiu lat i z niemiecką solidnością pracował nad rolą. Dziś już jako szef europarlamentu biega z pejczem po Brukseli i mediach, batożąc demokratycznie wybrany polski rząd. O ile mi wiadomo, Platformie wspieranej przez Lecha Wałęsę nie udało się przyłączyć Polski jako nowego landu w RFN. Toteż Donald Tusk jako prezydent Europy mógłby szepnąć do ucha Schulzowi, że Polska nie jest ciągle jeszcze protektoratem Niemiec. Oczywiście żartuję, bo Tusk będzie milczał w stu językach w sprawie Polski, by nie stracić intratnej roboty. Tym bardziej że sukces niemiecko-platformersko-nowoczesnej nagonki na rząd PiS będzie także sukcesem Tuska. Odzyska wpływy w Polsce i odbuduje swą nadszarpniętą pozycję na dworze Merkel. Tusk zapomniał o swym odkryciu sprzed lat, że polskość to nienormalność. A więc to, co sprawdza się w Vaterlandzie, w nienormalnej Polsce może skończyć się klapą Tuska i najbardziej europejskiej partii PONOWOCZESNEJ. Taki logiczny ciąg zdarzeń, kiedy kapo z pejczem dał przykład politykom i dziennikarzom niemieckim, jak wychłostać słowem obrzydliwym Polskę, otóż taki ordnung jest tylko w Bundesrepublik. Nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia w batożeniu Polski, czy jest to polityk CDU, CSU czy SPD. Obecna koalicja w RFN powoduje, że działa tam jedna partia - Niemcy. Pełzający zamach stanu w Polsce ujawniony przez Schulza pobudził rzesze polityków niemieckich. I rzesza ta żąda wyjaśnień stanu samopoczucia Trybunału Konstytucyjnego. Wyjaśnień zmian kadrowych w polskich mediach. Troszczą się o zatrudnienie Lisa, Tadli, Kraśki i pozostałych funkcjonariuszy medialnych. Poruszony komisarz Oettinger zagroził objęciem Polski specjalnym nadzorem. Silvio! Berlusconi! Coś ty narobił jednym żartem o kapo! Schulz tak się wczuł w rolę, tak zaimponował Niemcom, że podążyli za nim liczni politycy i dziennikarze z pejczem. Kiedy skończy się ta nowa okupacja Polski przez niemieckich siepaczy opinii, dowiemy się, że wszystkiemu był winien Schulz, a reszta tylko wykonywała rozkazy. To smutne, że tyle zmieniło się w Niemczech, by tak naprawdę nic się nie zmieniło. Większość Niemców od czasów Bismarcka należy do jednej partii o znanej nazwie. A wszystkiemu winien jest Berlusconi i jego kapokracja.

ZOBACZ: Paweł Kowal: Orbán ma patent na rozmowy z Unią