Marek Król komentuje: Polityk "zachamowany"

2018-04-30 4:00

Największą siłę przebicia ma baran. Doktrynę tę, obowiązującą za komuny, potwierdzała ówczesna klasa polityczna. Baranie łby, karpiogrzbieci intelektualiści robili wówczas zawrotne kariery. "Jeśli nie potrafisz natychmiast przypier..lić komuś, to nie pchaj się do polityki" - ostrzegał pewien wysoki dygnitarz PRL studentów politologii.

Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, jest wręcz przykładnym spadkobiercą tej prostej doktryny, że jak nie potrafisz natychmiast przynowocześnić w pysk, to zginiesz w polityce. Poseł ten nie ma żadnych hamulców, by "zachamować" publicznie. Dyslektyków uprzedzam, że "chamowanie" jest przeciwieństwem hamowania, czego żywym przykładem jest "chamujący" Zembaczyński.

Ostatnio "zachamowany" poseł Nowoczesnej zaatakował Patryka Jakiego jako kandydata na prezydenta Warszawy. Zarzucił Jakiemu, że robi politykę na swoim dotkniętym zespołem Downa synu. Patryk Jaki nie jest bez winy, bo wcześniej nazwał Zembaczyńskiego osłem naleśnikowym. Była to aluzja do naleśnikarni, którą przy ratuszu w Opolu prowadził Zembaczyński. Oczywiście, uzyskanie tak atrakcyjnej lokalizacji dla naleśnikowego biznesu nie miało nic wspólnego z tym, że tatuś Zembaczyńskiego był wieloletnim wojewodą opolskim i prezydentem Opola.

Pal licho, w końcu Zembaczyński z biznesu naleśnikowego przeszedł do polityki, którą uprawia własnymi ręcami, czepiając się syna Patryka Jakiego. "Zachamowany" Zembaczyński nie ma żadnych zahamowań. Zapewne zaatakowałby Jakiego, gdyby ten ukrywał, że jego dziecko urodziło się z zespołem Downa. To, że Zembaczyński tak prymitywnie przynowocześnił w Jakiego, dodatkowo nazywając go barachłem, może osłabić szanse wyborcze Rafała Trzaskowskiego ciągnącego za sobą wiceprezydenta z Nowoczesnej.

Nikt tak nie potrafi dokonać publicznego samozaorania jak posłowie z Nowoczesnej. A tym aktom samookaleczania się towarzyszy permanentny zespół napięcia przedmiesiączkowego. Jakim sposobem ta uciążliwa dla otoczenia kobieca dolegliwość wyniszcza organizm Zembaczyńskiego, tego nie da się wytłumaczyć w żaden sposób. Jako warszawski wyborca, choć uchodźca z Poznania, żądam rozwiązania tego napięcia przez Patryka Jakiego. Domagam się, by w swoim programie dla Warszawy umieścił naleśnikarnię dla Zembaczyńskiego i niech ona nazywa się Calypso, tak jak w Opolu. Zembaczyński wróci do biznesu, z którego nie wiadomo po co wyrwała go polityka. "Zachamowany" poseł wyhamuje swoją agresję w naleśnikach.