Marek Król: I tak jest wspak

2014-04-28 4:00

Piotr Adamczyk podobno długo nie mógł wyzwolić się z roli papieża Jana Pawła II. Zagrał w dwóch superprodukcjach role Karola Wojtyły i Ojca Świętego. Pamiętam, jak Tomek Terlikowski zabawnie parodiował Adamczyka kupującego podłoże do kwiatów doniczkowych. Aktor wchodził do sklepu ogrodniczego i wykonując gest ręką, zwracał się do sprzedawcy: proszę worek ziemi, tej ziemi.

Kilka lat później papieżopodobny Adamczyk zagrał rolę członka komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego. Patrząc na dwudniowy spektakl funkcjonariuszy telewizji, zalegendowanych na uduchowionych sprawozdawców kanonizacji Jana Pawła II, przypomniała mi się gra "Jego Świątobliwości" Adamczyka. Nie zdziwię się , jeśli wkrótce na Woronicza pojawią się obrazki Kraśki w aureoli i Tadli bez płetw, na koturnach, w których występowała w Rzymie. Od czasów PRL uczestniczymy w teatrzyku polityczno-medialnym wytwarzania emocji przez osoby obsadzane w nie swoich rolach. Jeśli ktoś zatracił zdrowe nawyki z PRL i nie potrafi czytać wspak przekazu medialnego, ten jest zgubiony.

Zobacz: Kanonizacja Jana Pawła II:. Wodecki, Moro, Frąckowiak grali i śpiewali dla papieża [ZDJĘCIA]

Kiedy w PRL Reagana, Thatcher przedstawiano jako wrogów Polski, a papieża jako konserwatywnego wroga postępu, wiedzieliśmy, że należy to czytać wspak. Historia potwierdziła, że to Jan Paweł II, świetnie rozumiejący się z Reaganem i Thatcher, sprawił, że uwolniliśmy się z sowieckiej niewoli. Ci, co grali role zatroskanych o losy kraju, politycy i nieumundurowani funkcjonariusze TVP, tak naprawdę byli sowieckimi najemnikami w sowieckiej kolonii. Wielu, choć nie wiem, czy większość Polaków, o tym wiedziało i do perfekcji opanowało czytanie wspak. Jeśli telewizja i media kogoś lansowały i chwaliły, to należało wzmóc czujność. Wtedy to Stefan Kisielewski często powtarzał, że dla Polaków przekora jest instynktem samozachowawczym umysłu. Zdarzyło mu się kiedyś przesadzić z ową przekorą w obecności Jana Pawła II. Goszcząc u niego w 1988 r. na obiedzie, w czasie dyskusji o Polsce, Kisielewski zmęczony przedłużającą się agonią komunizmu pożalił się papieżowi: - Ojcze Święty, średnio nam się sprawdza patronat Matki Boskiej nad Polską. - Panie Stefanie - zareagował papież - jeśli usłyszę to jeszcze raz, to czeka pana ekskomunika. Goście zamarli i wtedy Jan Paweł II uśmiechnął się i pogroził palcem Kisielowi, stwierdzając, że znowu go nabrał. Papież przypomniał sobie, że dalej w Polsce trzeba czytać wspak. Kisiel, opowiadając mi o tym zdarzeniu, przyznał, że przez moment wystraszył się reakcji papieża. - Chciałem dożyć końca PRL, a że nic tego nie zapowiadało, to postanowiłem zmobilizować Matkę Boską w obecności papieża - żartował Kisiel. Niestety, od tamtych czasów szybko odtworzono odwróconą rzeczywistość medialną, którą znowu trzeba czytać wspak. Gorzki list Jana Pawła II z 1995 r. do naczelnego "Tygodnika Powszechnego" dziś jest szczególnie aktualny. Żalił się papież, że tygodnik uległ wzmożonym atakom lewicy na Kościół i jego rolę w życiu narodu. Arogancka odpowiedź Turowicza językiem lewackiej nowomowy potwierdzała, że system się zmienił, a metody indoktrynacji nie. A kto nie potrafi odczytać wspak zielonej wyspy Tuska i dziesięciu lat sukcesów Polski w UE, temu Święty Boże nie pomoże.

Polub Se.pl na Facebooku