Musiałem wstawać, żeby pochodzić, tak jak w reklamie środka na zespół niespokojnych nóg. Dolegliwość ta podobno dopada ludzi w nocy. Mnie tymczasem w biały dzień zaatakował zespół wzmożonego stepowania, kiedy w rządowych telewizjach zaprezentowano nowe mundurki dla obsługi pendolino.
Przyszli pasażerowie już powinni zatem pakować bagaże, bo - jak zapowiedziała wicepremier Elżbieta Bieńkowska - 14 grudnia br. pendolino ruszy w Polskę. Co prawda ponad rok kilka składów tego szybkiego pociągu wyleguje się na podwarszawskich bocznicach. Podobno pendolino nie chciało zaakceptować starych kolejarskich mundurów oraz torów. Z odzieniem kolejarzy jest łatwiej niż z drogami żelaznymi w Polsce.
Otóż pendolino miało jechać z prędkością 250 km/h. Producent Alstom, doceniając jakość naszych szyn i zwrotnic, ograniczył prędkość pociągu do 150 km/h. Moim zdaniem i tak przesadził, bo jazda z taką prędkością w Polsce grozi kolejną katastrofą kolejową. Tymczasem partia i rząd nie akceptują takich ograniczeń i żądają, by kolejowe porsche jeździło po szynowym klepisku z prędkością autostradową. Zmagania z producentem pendolino nazwano w propagandzie pomunistycznej walką o homologację. Tyle tylko, że walka ta toczy się na torach, a te nie poddają się tak łatwo władzy pomunistycznej. Wiedząc o tym, rząd Tuska przeprowadza tak naprawdę homologację głupoty w swoich mediach, obciążając producentów pendolino winą za tragiczny stan torów. Kiedy to obserwuję, dopada mnie zespół niespokojnych nóg i wtedy mam ochotę dupnąć w kopę całe to rządowe tałatajstwo.
Polacy to jednak niezwykle cierpliwy i spokojny naród. Zniosą wszystko, nawet homologację głupoty. A ta płynie do nas szerokim strumieniem nie tylko z Warszawy, ale i z Brukseli. Komuna europejska niedawno nakazała nam zamianę poczciwych żarówek na energooszczędne świetlówki. Koszty zakupu rtęciówki Osram zwracają się po dwóch latach, pod warunkiem że większość czasu spędzimy w ciemności. Świetlówki te po kilku miesiącach się przepalają, podobnie jak żarówki, choć są wielokrotnie droższe. Na wysypiskach śmieci pozostają po nich "ekologiczne odpady", takie jak rtęć czy kadm. Cóż, za homologację głupoty musimy sami zapłacić. Przyjemność należenia do europejskich postępaków musi kosztować. Teraz euromatoły wpadły na pomysł, by ograniczyć moc odkurzaczy do 1600 W. Wszystko po to, byśmy oszczędzali energię przymusowo. To, że ze słabym odkurzaczem sprzątanie trwa dłużej, a więc pobór prądu będzie podobny, to eurokratów już nie interesuje.
A może wkrótce unijne dyrektywy ograniczą czas sprzątania w domu i jego częstotliwość? Powoła się nowego komisarza, który będzie przy pomocy krajowych agend i agentów kontrolował obywateli, by nie dochodziło do przekraczania czasu sprzątania.
Nastąpi zatem kolejna homologacja głupoty zgodnie z wytycznymi komuny europejskiej. Krzywe polskie tory ograniczające prędkość pendolino mogą być zatem symbolem postępu w UE. Mniejsza prędkość, a więc mniejsze zużycie energii. Głupota po homologacji unijnej trzyma się mocno.
Zobacz też: Radosław Sikorski DOSTAŁ WIEŚ! Będzie mieszkał w nowej miejscowości Chobielin Dwór jak prawdziwy Jaśnie Pan!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail