Bezrobocie wśród młodzieży w Polsce przekroczyło 28 proc., a więc Kosiniak-Kamysz postanowił z nim walczyć. W ramach tej walki już w 2014 roku chce zaoferować młodym nisko oprocentowane pożyczki na założenie własnej firmy. "Przed wizytą w pośredniaku warto wejść na rynek pracy" - reklamował swój pomysł minister na jednej z rozlicznych konferencji w sprawie bezrobocia wśród młodzieży. Oznacza to, że w najbliższym czasie w Polsce nie będzie żadnych inwestycji, które pozwoliłyby znaleźć pracę młodym. To jak bezrobocie ma spadać od połowy roku - pytam ministra i jego tajemniczych ekspertów. Okazuje się, że Kosiniakowi-Kamyszowi , który jest doktorem internistą, pomoże inny lekarz z rządu. Pediatra Bartosz Arłukowicz chce zlikwidować centralę NFOZ i powołać nową instytucję wyceniającą koszty usług medycznych. Będą nowe etaty, nowi prezesi, sekretarki i biurka. Kosiniak-Kamysz pytany kiedyś przez młodych, dlaczego tak trudno o pracę, odpowiedział z rozbrajającą szczerością, że to nieprawda, bo on sam jest przykładem, że w wieku 30 lat można zostać ministrem. To się nazywa błyskotliwa kariera. Kosiniak-Kamysz zaledwie po roku bycia radnym Krakowa awansował na szefa resortu pracy. Zapomniał powiedzieć młodzieży, że trzeba nazywać się Kosiniak-Kamysz i pochodzić z rodziny PSL-owskich dygnitarzy. A każde dziecko w tej rodzinie ma do wyboru tylko dwie ścieżki kariery: zostać ministrem lub ambasadorem. Tatuś małego Władka był ministrem zdrowia w rządzie Mazowieckiego. Inni z tej rodziny od czasów PRL piastowali wysokie funkcje w ZSL, administracji rządowej i dyplomacji. W tej sytuacji pytać nawet nie warto, bo życie w Polsce przypomina stary dowcip o zajączku. Otóż przed Wielkanocą zajączek wpadł do sklepu z pytaniem, czy są fafkulce. Sprzedawczyni zdziwiona zapytała , co to jest. -No, fafkulce - powtórzył zajączek. - Nie wiem, co to jest , więc pewnie tego nie mam - odrzekła sklepowa. -Jak nie fafkulce, to poproszę Fa w sprayu.
Wkrótce dezodorantów może w Polsce zabraknąć, by zatuszować zapach potu ministrów pracujących nad kolejną bzdurą.