Tak orzekła znana etyczka i fizolofka (nie chcę obrażać wielkich filozofów) profesor Magdalena Środa. Otóż Gowin zażądał akt sprawy Marcina P., czym, jak orzekł profesor Ćwiąkalski, naruszył porządek prawny. Ba, zasugerował, że czyn ministra ociera się o naruszenie legendarnej niezawisłości sędziowskiej. Nie zauważył, że jeśli zostało złamane prawo, to nie tylko przez ministra, ale także przez sąd, który te akta wydał uzurpatorowi. Niestety z logiką u czołowych prawników jest tak jak z niezawisłością i innymi cnotami wymiaru sprawiedliwości. Zacząłem współczuć Gowinowi jak każdemu, przeciwko któremu lewackie postępaki wspierane przez funkcjonariuszy mediów organizują polowanie z nagonką. Zanim ktokolwiek zorientuje się, o co chodzi, już wiadomo, kogo należy nienawidzić. Okradzenie tysięcy ludzi na setki milionów złotych przez trójmiejską ośmiornicę to nic w porównaniu z niefortunną wypowiedzią ministra Gowina. Nieszczęśnik oznajmił, że w nosie ma literę prawa, bo ważniejszy dla niego jest jego duch i obrona Polaków przed sitwą prawniczą. Wypowiedź ta tak podnieciła Środę, że ujawniła skrywane dotąd pragnienia erotyczne. "Z moralnego punktu widzenia wolałabym widzieć ministra kopulującego przed kamerami niż ministra, który publicznie lekceważy praworządność i literę prawa" - stwierdziła Środa. Domyślam się, gdzie Madzia Środa ma ów moralny punkt widzenia na kopulację Gowina. Rozumiem, że wysoki, przystojny Gowin pobudza naukowy erotyzm etyczki i fizolofki. Reakcja Środy potwierdza opinię wybitnego lwowskiego profesora Hugona Steinhausa: "wykształcenie nie zabija kobiecości: doktorki są takie głupie jak inne kobiety". Nie jestem mizoginem, wręcz przeciwnie, uważam, że mądrych kobiet w Polsce nie brakuje, tyle że wypowiadają się wtedy, kiedy mają coś istotnego do powiedzenia. Tymczasem postępaki zalewają nas swym bełkotem zgodnie z zasadą: jazgot mit uns. Według nich minister sprawiedliwości nie powinien zajmować się wymiarem niesprawiedliwości w sądach. A państwo prawa, jak zauważył kiedyś B. Wildstein, jest własnością prawników. Podatnicy, a więc my wszyscy, mamy tylko prawo finansować wynagrodzenie sędziów i prokuratorów. Powstała w ten sposób kasta nietykalnych, co musiało doprowadzić do degeneracji wymiaru sprawiedliwości. "Polskie sądy to katastrofa" - stwierdził I prezes Sądu Najwyższego. To samo można powiedzieć o polskiej nauce, szkolnictwie, służbie zdrowia. Oczywiście nikt z rządzących za to nie odpowiada. Z wyjątkiem Gowina, który wywołuje erotyzm naukowy, i opozycji, która ujawnia erotyczny stosunek rządzących do obywateli.
Marek Król: Erotyzm naukowo-polityczny
2012-09-24
4:00
Zagadka: kto jest gorszy niż afera Amber Gold? Wykształcony z dużego miasta na mediach kanalizacyjnych od razu odpowie: Kaczyński, Macierewicz, no i ten Romney, który pogardza połową wyborców USA. Tym razem stworem gorszym niż Amber Gold okazał się minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.