Niestety, jelita pozostawionego w kraju wicepremiera niegospodarki Janusza Piechocińskiego, nie są tak odporne jak jelito grube jego byłego szefa. Piechociński znalazł się w szpitalu, o czym poinformował w sobotę SE. Nie pytam ile lat czekał wicepremier na operację, ale jego trzewia odmówiły posłuszeństwa akurat w czasie, kiedy wybuchły strajki i protesty górników. Moim zdaniem instynkt starego członka ZSL zadziałał w odpowiednim momencie. Kilka miesięcy temu Piechociński zapewnił górników, że KWK Kazimierz Juliusz będzie funkcjonować do 2018r.
Cóż, człowieka na chorobowym nie wolno nękać prymitywną pamiętliwością, a zwłaszcza Piechocińskiego, któremu wycięto polipa z jelit. Uciskał mu on chyba mózg, bo wicepremier od dawna cierpiał na niezwykle wodnistą biegunkę nowomowy, w przestrzeni i w obszarze, jak zwykł powtarzać. Na razie rządowe media z oburzeniem donoszą, że górnicy zlikwidowanej kopalni domagają się zaległych wypłat. Wicepremier niegospodarki cierpi jelitarne, a zwyrodnialcy z kopalni myślą tylko o pensji. Pamiętam, że kiedy na początku lat 90. budowaliśmy wydawnictwo tygodnika, często brakowało pieniędzy na wypłaty dla wszystkich pracowników. Przyjęliśmy wówczas zasadę, że najpierw pensje dostają pracownicy redakcji, a szefostwo dzieli się tym, co pozostanie. Przez kilka miesięcy moi zastępcy i ja wypłacaliśmy sobie tylko część wynagrodzenia. Postępowaliśmy według starej przedwojennej tradycji, obowiązującej w Wielkopolsce. Dziś też należałby wprowadzić takie proste zasady przyzwoitości. Jeśli państwowa kopalnia od miesięcy nie płaci górnikom pensji, to uposażenia powinni być pozbawieni wszyscy, od prezesa KWK Kazimierz Juliusz, po wiceprezesa Rady Ministrów Janusza Piechocińskiego. W końcu to on gwarantował pracę wyrzucanym na bruk górnikom. Niech teraz nie robi z gęby jelita grubego. Trzymiesięczną odprawę wstrzymałbym także Tuskowi w imię zasad, choć kupa problemów po nim i tak pozostanie. Nie płacz, nie płacz, kupię ci chechłacz, powtarzają rządzący. Na Śląsku chechłacz oznacza kijankę do prania bielizny.
Na Mazowszu tak nazywa się tępy nóż do chechłania lub płócienny woreczek z cukrem podawany niegdyś niemowlakom zamiast smoczka. A więc chechłacz to synteza rządzących dziś jelit politycznych. Chechłacz wypierze mózg, pochechła strajkujących i zapełni usta słodkimi obietnicami. Chechłacz rządzi w Polsce od wielu lat.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Jarosław Gowin: Bezlitosne i bezmyślne sądy
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail