Naśladując Borata i jego angielszczyznę „aj hew łan problem”, „pacziemu” w Polsce Cohen jest nieobecny. Odpowiedź jest prosta- w Polsce elity polityczne zdominowane są przez Boratów. W końcu nie wozi się drewna do lasu i Cohena do Polski, bo po co naszym Boratom konkurencja. W polityce mamy taką ilość Boratów, że brytyjski komik jest nad Wisłą niepotrzebny. Borat Wałęsa przynależny do mędrców Europy (zapomnieliśmy już o tym zabawnym konwentyklu) udający męża stanu i jednoosobowego rewolucjonistę „Solidarności” to klasa sama dla siebie. Cohen ma tylko jeden doktorat uniwersytetu Cambridge. A nasz Wałęsa ma więcej doktoratów niż Borat włosów na głowie, co podkreśla przy każdej okazji. No i za jeden wykład Borat Wałęsa dostaje więcej niż popaprańcy „Solidarności” potrafią zarobić przez całe życie. Wot maładiec, jakby powiedział reporter z Kazachstanu.
Borat polski wymyślił coś co nie występuje nigdzie na świecie. To tzw. przeprosiny w trybie warunkowym. Wygląda to tak: jeśli po uderzeniu ciebie w twarz czujesz się poniżony, to przepraszam. Rządzący w Polsce Borat polityczny nie potrafi rozpoznawać swoich czynów. Oferuje zatem usługę przeprosin jakby to było umycie zębów. Nasz Borat premier opanował sztukę warunkowego przepraszania do perfekcji. Jego przeprosiny rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej za swoją katastrofalną nieodpowiedzialność i oportunizm nie mają żadnej wartości. Tym bardziej, że w sowieckim stylu obarczył ofiary tragedii na czele z prezydentem Lechem Kaczyńskim winą, że znalazły się w samolocie 10 kwietnia 2010 roku. Tego baron Cohen by nie wymyślił. Skądinąd z komika brytyjskiego taki baron, jak z Tuska premier.
Marszałek Kopacz smoleński przepraszając za swoje kłamliwe wypowiedzi o udziale polskich lekarzy w sekcjach zwłok dokonała czegoś niebywałego. Przepraszając w trybie warunkowym wykazała, że nie rozumie słów, które wypowiedziała. Borat Kopacz zatem jest albo ociężała umysłowo, jak syn Tuska, albo ma teflonowy umysł, co na jedno wychodzi.
A tak naprawdę to oni „boratują” władzę jak kazachstański reporter swój kraj. Tyle, że prawdziwy Borat jest zabawny, a Borat premier już nie. Rozbawia być może tylko swoich Grasiów, Grupińskich i sturmbannfurera propagandy PO Olszewskiego- rzecznika klubu. Na szczęście partia i rząd mogą zawsze liczyć na wsparcie naczelnego wdowca III RP Borata Deresza. A ten wyznał w gazetoidzie wyborczym , że „nie ma zamiaru ekshumować grobu żony, bo to nie przywróci jej życia”. Zasugerował tym samym, ze syn Anny Walentynowicz o tym nie wiedział przywracając do życia prawdę, która nie ma znaczenia dla moralnych inaczej polskich Boratów.