Informacja o gali oscarowej pojawiła się w poniedziałkowym Teleexpressie. Z relacji dowiadujemy się, że tegorocznego Oscara za najlepszy film dostał "Spotlight". W opisie zabrakło jednak jednego szczegółu. Film opowiada o bostońskiej aferze pedofilskiej wśród księży. Teleexpress przemilczał ten fakt stwierdzając, że to "film o... aferze pedofilskiej w Bostonie". Ani słowa o Kościele Katolickim. A to właśnie ten wątek buduje fabułę i wzbudza najwięcej emocji.
Niektórym prawicowym środowiskom decyzja Amerykańskiej Akademii Filmowej nie przypadła do gustu. Łukasz Warzecha, publicysta "wSieci", w ironiczny sposób wypowiedział się na temat "Spotlight" na Twitterze. - Widzę, że Oscara dostał jakiś film o strasznym, złym Kościele Katolickim. Cóż za zaskoczenie - napisał dziennikarz. W filmie sprawa pedofilii została pokazana jako problem nie tylko bostońskich księży, ale całego Kościoła. Na końcu wymieniono afery pedofilskie na całym świecie.
Zobacz: Ojciec pedofil gwałcił swoje córki? Areszt dla 43-latka z gminy Puck
Co ciekawe innego zdania jest np. bostoński kardynał O'Malley, który wręcz polecał film wiernym. Podobnie zareagował także watykański dziennik "L'Osservatore Romano", który stwierdził, że "Spotlight" to "nie jest film antykatolicki".