I nie rozumiem narzekań, że nowy projekt Benedykta XVI to krok wstecz i o ślub kościelny będzie trudniej. Bo marzy się Ojcu Świętemu, by nie stawały na ślubnym kobiercu kobiety w ciąży, by narzeczeństwo lata trwało, by nauki przedmałżeńskie ciągnęły się pół roku... Marzy się mu. A mnie się marzy przede wszystkim, by tych ślubów nie udzielali księża, którzy na co dzień żyją w różnych (ślub celibatu!) związkach pozamałżeńskich... - śnił szwagier.
I wiem (wybaczcie zarozumiałość), że to się też marzy naszemu Papie w Rzymie. I właśnie w tym go nie rozumiem (wiem, że grzeszę tym nierozumieniem, bo powinienem przyjąć jego mądrość na wiarę), że nie chce najpierw porządku wśród księży zrobić. By wszystkie strony sakramentu mał-żeństwa zawsze czyste były.