Jak twierdzą obaj subtelni myśliciele, to boli rodziny. I ja to rozumiem. Nikt nie chce, by publicznie przeliczano mu na pieniądze stratę najbliższych. I z tym się też zgadzam. Ale mówić o tym jednak trzeba. Po pierwsze, dlatego, że rodziny smoleńskie to niejedyni tak tragicznie dotknięci przez los. I gdyby o ich prawach nie było głośno, to pewnie nic nie dostaliby bliscy wojskowych, którzy zginęli w katastrofie CASY pod Mirosławcem. A po drugie, wszyscy powinniśmy wiedzieć, jak zachowa się państwo w takiej sytuacji wobec każdego z nas. Tyle że państwo nie bardzo chce o tym informować. Bo nie do końca wie, jak się zachować. Dlatego mówmy o tym głośno.
(: Malkontent
2011-01-25
3:05
Mówią mądrzy panowie politycy, ot chociażby europoseł Paweł Kowal czy poseł PSL Piechociński, żeby nie rozmawiać publicznie o wysokości odszkodowań i zadośćuczynień dla rodzin smoleńskiej tragedii. A jednak trzeba - upierał się szwagier.