- „Super Express”: - Wypuściła pani zaskakujący spot wyborczy, który parodiuje obecnego prezydenta. Podpisała pani go słowami: "Kampania nie musi być brutalna, kampania nie musi być nudna… Uczony Mąż wciąż nie jest pewny wygranej”.
- Małgorzata Wassermann: - Bardzo mnie cieszy fakt, że spot się odbił szerokim echem - o to chodziło. Chcieliśmy wyjść trochę poza ramy, pokazać odrobinę luzu i zrobić coś z przymrużeniem oka. Kampania to też czas i miejsce do pokazania swojej kreatywności. Aprobatę spotu widzimy w wiadomościach i pozytywnych komentarzach, co jest dla mnie najważniejszą recenzją.
- Wielu ludzi z obozu prawicy zarzuciło PiS i pani, ze odpuściła pani tę kampanię. Wypowiadał się tak m.in. prof. Andrzej Nowak z Krakowa.
- W kampanii daliśmy z siebie wszystko. Program był merytorycznie bardzo dobrze przygotowany i wszystko zostało dokładnie przeliczone. Obiecałam mieszkańcom to, co jest realne. I od początku do końca realizujemy strategię, z której ja jestem zadowolona i która się doskonale sprawdza. Podczas tych dwóch miesięcy przeprowadziłam liczne spotkania z mieszkańcami, odbyło się wiele konferencji prasowych poświęconych moim propozycjom dla Krakowa. Może nie było mnie tyle w mediach, ale jeśli mam do wyboru udzielenie wywiadu mediom, czy spotkanie z krakowianami, zawsze wybieram to drugie.
- W kuluarach Sejmu mówi się, że ma pani ambicje, aby zastąpić ministra Zbigniewa Ziobrę na stanowisku ministerialnym. Stąd powrót do Warszawy nie byłby zły. Ile w tym prawdy?
- Zero. Jako posłanka dostałam bardzo odpowiedzialne zadanie, które pochłonęło mnie bez reszty. Komisja śledcza to ostatnie dwa lata z mojego życia. Dlatego tak bardzo chciałam dokończyć to zadanie. W tej chwili jestem kandydatką na prezydenta mojego kochanego Krakowa. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt. Jestem w drugiej turze, nie odpuszczam, gram o pełną pulę.
- Bez komisji Amber Gold kandydowałaby pani na prezydenta Krakowa?
- Zostałam rzucona na bardzo głęboką wodę, ale nawet opozycja wysoko ocenia moja pracę. To bardzo budujące i motywujące - widzieć efekty swoich działań. Kierowanie komisją pomogło w udowodnieniu, że jestem odpowiedzialna i profesjonalna na polu zawodowym i że moja silna osobowość, a także opór w dążeniu do prawdy, zdeterminowanie.
- To pani mocne strony jako przyszłej prezydent Krakowa?
- Moje najmocniejsze strony to uczciwość i pracowitość. Jeśli wygram, a mocno w to wierzę, Krakowianie zobaczą że wiele w Krakowie się da zrobić szybciej i sprawniej. Jeszcze wiele razy pozytywnie ich zaskoczę.
- A jakie cechy ceni pani w kontrkandydacie, prezydencie Majchrowskim?
- Prezydent Majchrowski ma bardzo wiele zasług dla Krakowa. Sam fakt, że rządził przez 16 lat jest godne podziwu. Tego mu nikt nie odbierze. Mieszkańcy Krakowa mają jednak tylko jedno życie i nie mogą z wyborów na wybory słyszeć powielania pomysłów, które nie są realizowane. Tramwaj na górkę narodową, to już 3 kadencje!
- Te wybory samorządowe, zwłaszcza w dużych miastach zamieniły się trochę w plebiscyt za i przeciwko PiS.
- Ja traktuję swoją pracę, jako pewnego rodzaju misję i nigdy by mi nie przyszło do głowy, aby kogokolwiek atakować tylko dlatego że ma inne poglądy polityczne! To niedorzeczne. Moja kampania od początku do końca była czysta i merytoryczna. W nikogo nie uderzałam, przedstawiłam swój program. Choć w dwóch ostatnich miesiącach zdarzało mi się odpierać różne ataki ze strony polityków i odniosłam wrażenie, że pojawiły się tylko dlatego, żeby zniechęcać wyborców do mnie, bez zapoznania się z moimi pomysłami dla Krakowa. To niewłaściwa postawa.
- Politycy chwalą się poparciem ludzi znanych, doświadczonych. Poparł panią Jan Rokita. Kto jeszcze?
- Dla mnie najważniejsi są mieszkańcy i to na ich poparcie liczę najbardziej. I dziękuję panu Janowi za odwagę. Zdaję sobie sprawę, że politycznie pewnie jestem nie z jego bajki, ale poznał mnie, mój program i cieszy mnie, że zapracowałam na jego zaufanie. Takich osób jest wiele i zapraszam na mojego Facebook’a - tam widać, kto jeszcze udzielił mi wsparcia. To dla mnie nieocenione.
- Przechodząc do konkretów, czym zajęłaby się pani przejmując w Krakowie władzę już na początku?
- Monitoring, ścieżki rowerowe, kolej aglomeracyjna i walka ze smogiem. Przyspieszenie z planami zagospodarowania przestrzennego miasta i weryfikacja tych już uchwalonych. Wcielenie w życie studium wykonalności dla metra. Mogę obiecać, że będzie szybciej i dam miastu nową jakość i energię. Już nie mogę się doczekać.
- Jest też pomysł stworzenia domu opieki dla kilkuset seniorów na terenie dawnego szpitala okulistycznego w Witkowicach. To powstanie tylko wtedy, gdy wygra pani wybory na prezydenta?
- Jeśli wygram to ten projekt zostanie zrealizowany. Jest duży wachlarz finansowań tego projektu (różne ministerstwa, programy unijne). Nie mogłam uwierzyć, że nikt się tym projektem wcześniej nie zainteresował! Czeka na to przecież tak wiele rodzin… Nie zawiodę ich, proszę dać mi tylko szansę do działania. Jeżeli nie wygram, a prezydent będzie chciał ten projekt realizować, to na pewno pomogę. Tak jak pomagałam będą tylko posłanką.
- W kampanii pojawił się temat smogu. Premier Morawiecki użył słów, za które teraz musiał przeprosić pana Majchrowskiego. Myśli pani, że mylił się mówiąc, że prezydent Krakowa nic nie zrobił w sprawie smogu?
- Wyrok sądu należy uszanować i nie powinnam go komentować. Prawdą jest, że miasto robi pewne ruchy… Fakty są jednak faktami - poziom zanieczyszczenia powietrza się nie zmniejsza. Ja to chcę zmienić i zmienię na lepsze. Nie boję się tej deklaracji – efekty mojej pracy będzie widać bardzo szybko.