Dobrze się pan czuje w roli męczennika, bo politycy Prawa i Sprawiedliwości, część mediów tak właśnie pana opisują? Czy pan się czuje męczennikiem nowej władzy?
Męczennikiem się nie czuję, ale czuję się więźniem politycznym, byłem więźniem politycznym. Zostałem osadzony w więzieniu bezprawnie a pretekstem do tego była pewna zemsta polityczna, którą zaplanował już dawno Donald Tusk, ale udało się dopiero teraz to wykonać. Bo Mariusz Kamiński i ja poszliśmy do więzienia w wyniku szeregu działań władzy, które miały doprowadzić właśnie do tego osadzenia po to, żeby złamać obecną opozycję czyli Prawo i Sprawiedliwość, po to żeby złamać funkcjonariuszy służb, którzy prowadzą różnego typu sprawy korupcyjne. To miała być sprawa dydaktyczna także dla nich. Za wysoko sięgali z Kamińskim, za daleko poszli w ściganiu korupcji, zapłacą za to więc uważajcie. Chciałbym powiedzieć panie redaktorze jedną rzecz. To co się wydarzyło 20 grudnia, kiedy Sąd Okręgowy w jego mniemaniu wydał prawomocny wyrok zostało ocenione przez Sąd Najwyższy, który stwierdził, że ten wyrok z 20 grudnia nie ma dla nas mocy prawnej. Czyli nie tracimy mandatów, czyli nie było podstaw do osadzenia. To jest stanowisko Sądu Najwyższego.
Uważa pan za zasadne porównywanie pana sytuacji z sytuacją na przykład Andrzeja Poczobuta? Pan od pierwszego dnia osadzenia mógł wyjśc na wolność decyzją prezydenta, więźniowie polityczni siedzą latami.
le ja nie porównuję się z Andrzejem Poczobutem. Jego sytuacja jest zdecydowanie gorsza, ale proszę pamiętać, że Łukaszenko twierdzi, że Poczobut jest przestępcą i że został skazany przed białoruskim sądem. Sąd białoruski go skazał, to jest pewne podobieństwo. Ja nie porównuję się do Andrzeja Poczybuta. Ja jestem na wolności on siedzi w więzieniu bardzo długo, chyba bodajże 3 lata. Ale ja dostałem wyrok dwóch lat więzienia i wielu po tamtej stronie sceny politycznej. Mało tego, dzisiaj pojawiają się groźby, że za chwilę znowu będą zarzuty, sam Donald Tusk powiedział, zobaczycie jakie oni przestępstwa popełnili. On już wydał wyrok. Spieszono się z naszą sprawą tak potwornie jak z żadną inną.
Przecież to sprawa z 2007 roku.
Nie, w 2015 był wyrok. W 2015 ułaskawił nas prawomocnie Prezydent więc zamknął sprawę. I później pomimo wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który mówił, że miał prawo Andrzej Duda to zrobić, Sąd Najwyższy wysłał sprawę do Sądu Okręgowego. I minęło kilka miesięcy od tej decyzji Sądu Najwyższego i Sąd Okręgowy wydaje wyrok. Tego samego dnia, kiedy ten wyrok zapadł pan minister Bodnar przesłał Hołowni ten wyrok. Musiał ręcznie pojechać wziąć, albo wysłać kogoś tak bardzo się spieszyli. W sądzie wykonawczy sędzia była chora, więc nie wydawała decyzji o tym żeby nas osadzić. Natychmiast zmieniono tę sędzię i pojawił się sędzia, który jest pisożercą, widać to bo to ma profil ma Facebooku.
Pośpiech nie jest jeszcze nielegalny.
Zna pan takie Stowarzyszenie Iustitia? No to sędzia, który kazał nas osadzić w więzieniu jest w Iustitii. To z trójki składu sędziowskiego z 20 grudnia dwoje jest w Iustitii. Iustitia zabiera stanowiska polityczne. Jeżeli sędzia jest w Iustitii ja nie widzę swojego prawa do sądu w takiej sytuacji, do uczciwego sądu. To są ludzie, którzy nienawidzą Prawa i Sprawiedliwości i uważam, że sprzeniewierzają się być może nie wszyscy, ale w dużej części swojemu zawodowi. Z trzech sędziów, którzy nas skazywali dwóch było z Iustitii a trzeci złożył zdanie odrębne. Bardzo chciałbym je przeczytać. Czekam na nie. Mam nadzieję, że opinia publiczna to zdanie pozna.
Panie ministrze czy wybiera się pan do Sejmu w najbliższą środę, kiedy rozpocznie się kolejne posiedzenie?
Jestem posłem, zostałem wybrany głosami moich wyborców i moim obowiązkiem jest wówczas, kiedy mam taką możliwość, uczestniczyć w obradach Sejmu. Wybieram się więc do Sejmu.
Razem z ministrem Mariuszem Kamińskim.
Pan Kamiński jest posłem. Nasza sytuacja jest identyczna. Jestem przekonany, że spotkamy się z ministrem Kamińskim w Sejmie.
Szymon Hołownia Marszałek Sejmu w TVN mówił, że możecie pojawić się w Sejmie ale na jego warunkach.
Pan Marszałek Hołownia nie powinien decydować to kto jest posłem kto nie. Decydują wyborcy. A pan Marszałek Hołownia chyba obrósł w piórka, siłęi wydaje mu się, no taki pewien syndrom Boga mu się pojawił. Otóż nie on decyduje, decydują wyborcy. On usiłował wygasić nam mandaty ale Sąd Najwyższy dał mu pstryczka w nos. Uchylił jego decyzję. Nie ma żadnej innej decyzji dotyczącej naszych mandatów. Zostaliśmy zaprzysiężeni.
Jest jeszcze Izba Pracy Sądu Najwyższego.
Moja Rada Osiedla może ogłosić, że pan Marszałek Hołownia nie jest Marszałkiem.
Izba Sądu Najwyższego to jednak nie Rada Osiedla.
Proszę mi pokazać podstawę prawną na mocy której Izba Pracy miałaby się zająć jakimkolwiek mandatem. Jak ciało nie przeznaczone do tego żeby oceniać kto jest posłem a kto nie zabierze głos w tej sprawie to nie ma to żadnego znaczenia.
Stanowisko Izby Pracy jest stanowiskiem Sądu Najwyższego.
Jednak ustawa jest silniejsza niż zdanie dwóch, trzech sędziów. Ustawa jest ważniejsza, prawda panie redaktorze?
Zdanie dwóch, trzech sędziów może być zdaniem wygłoszonym przy kawie, a może być też wyrokiem.
Ustawa o Sądzie Najwyższym mówi, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej zabiera głos w tej sprawie i zabrała jednoznacznie twierdząc, że jesteśmy posłami dlatego pojawimy się w Sejmie.
A jeżeli nie będzie pan do tego Sejmu mógł wejść?
To będzie to złamanie prawa przez pana Szymona Hołownię, który wcześniej czy później zostanie przez wyborców, nie tylko przez wyborców, rozliczony.
Co wy zrobicie w tej sytuacji?
Jeżeli będzie stała policja i nie wpuści nas do Sejmu to ja tylko powiem to. Policja weszła do Pałacu Prezydenckiego żeby nas zabrać stamtąd. I teraz Policja będzie stała przed Sejmem, żeby nas do Sejmu nie wpuścić? Widzi pan pewną śmieszność tej sytuacji?
Szef BBN działania policji w pałacu prezydenckim uważał za całkowicie legalne.
Nie zgadzam się z tym stanowiskiem zresztą mój pełnomocnik złożył stosowne zażalenie na sposób zatrzymania w tym miejscu. Byłby ogromny skandal gdyby policja bez zgody Marszałka Sejmu weszła do Sejmu dokonać jakąkolwiek czynność. To jest państwo siły, a nie państwo prawa. Zaczynamy rządy autorytarne. I nie wpuszczenie nas 7 lutego do Sejmu będzie kolejnym potwierdzeniem rządów autorytarnych Tuska i Hołowni. Oczywiście Tusk robi to rękami Hołowni. Pan Hołownia będzie za to płacił. W pewnym momencie zorientuje się na jaką minę wsadza go Tusk.
Za chwilę ruszy temat Pegasusa, kwestii inwigilacji polityków opozycji za pomocą tego systemu bo pracę rozpocznie komisja śledcza…
Ja znam jedna osobę, która w Polsce została inwigilowana, podsłuchiwana bezprawnie. Jedną osobę. Jest to moja żona, która w roku 2010 była przez 3 miesiące podsłuchiwana przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Sąd wydał zgodę na podsłuch Macieja Wąsika. A podsłuchiwano moją żonę. Trzy miesiące nielegalnie. Złożyłem zawiadomienie do Prokuratury. Wie pan co? Parę dni po przejęciu władzy przez Donalda Tuska to postępowanie zostało umorzone.
Nic nie zrobiła z tym prokuratura przez 8 lat waszych rządów?
Donald Tusk twierdzi, że ta Prokuratura była na usługach polityków Prawa i Sprawiedliwości. To jest właśnie przykład, że nie. Ja jestem oburzony tą sytuacją tym działaniem Prokuratury. I znam jedną osobę. Jedną osobę wobec której wyłudzono podsłuch. Trzy miesiące. Jeżeli teraz służby znajdą osobę, która została bez zgody sądu podsłuchiwana będzie straszny skandal. Życzę powodzenia. Gwarantuję, że nie ma takiej osoby.
rozmawiał Jacek Prusinowski