"Super Express": - Jest pan za międzynarodowym śledztwem w sprawie malezyjskiego samolotu?
Maciej Lasek: - To był samolot cywilny, więc obowiązuje konwencja chicagowska wraz z aneksem 13. Zgodnie z tymi przepisami państwo, na terenie którego nastąpił wypadek lotniczy, ma obowiązek wdrożyć badanie w celu jego wyjaśnienia, chyba że inne uwarunkowania stanowią inaczej.
- Czy można je tu znaleźć?
- W tym przypadku sytuacja jest bardziej złożona. Ukraina podpisała porozumienie z innymi państwami byłego ZSRR o powołaniu wspólnego komitetu lotniczego - MAK, który bada takie wypadki.
- Jakie jest stanowisko MAK?
- MAK stwierdził, że z uwagi na złożoną sytuację na miejscu zdarzenia niezbędne jest przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa.
- Kiedy 4 lata temu rozbił się prezydencki tupolew, oddaliśmy badanie katastrofy Rosjanom. Dziś, w przypadku tragedii na Ukrainie, mówi się jednoznacznie o międzynarodowej komisji.
- Nie widzę tutaj żadnych analogii. Wszyscy są przekonani, że wczoraj mieliśmy do czynienia z aktem terroru. Dlatego nie mylmy tego z tragicznym wypadkiem, dość powszechnych w lotnictwie komunikacyjnym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail