"Super Express": - Europa oburza się, że Polska i inne kraje naszego regionu sabotują przyjęcie do siebie części uchodźców z Bliskiego Wschodu. Nasz rząd prowadzi targi z Brukselą na ten temat. Pana zdaniem powinniśmy ich przyjmować czy nie?
Maciej Giertych: - Przede wszystkim musimy zwrócić uwagę, że większość tych ludzi, którzy dziś napływają do Europy, wcale nie chce trafić do Polski, Węgier czy innych krajów naszej części Europy. Chcą po prostu dojechać do Niemiec, bo tam jest bogactwo, tam jest praca i tam jest opieka socjalna. Nawet jeśli przyjmiemy jakąś liczbę osób, którą nam Unia Europejska narzuci, to przy pierwszej okazji wyjadą oni do bogatszych krajów.
- Czyli nie ma co dzielić włosa na czworo i przyjąć tych ludzi, bo i tak w Polsce nie pozostaną?
- Musimy rozróżnić tych ludzi na imigrantów zarobkowych i uchodźców. W przypadku tych pierwszych podejrzewam, że w większości skończy się to exodusem do Niemiec. Oczywiście, gdyby do naszego kraju dotarli prawdziwi uchodźcy, uciekający przed wojną, to wtedy obowiązek miłosierdzia i zwykłej ludzkiej uczciwości nakazuje, żeby im pomóc. Wydaje się jednak, że ci ludzie nie są szczególnie zainteresowani polskim miłosierdziem.
- Pana zdaniem wśród tych ludzi nie znajdzie się grupa, która chciałaby w Polsce mimo wszystko pozostać?
- Jeśli tacy ludzie się znajdą, to na pewno sami do nas przyjdą. Tacy zresztą już są i przybywają do nas choćby z Ukrainy.
- Dla uchodźców z Syrii Polska może się stać ziemią obiecaną?
- Nie wiem. To od nich zależy. Nie od nas.
- Rozumiem, że pana zdaniem nie ma żadnego problemu z uchodźcami i upór klasy politycznej, żeby ich nie przyjmować, jest nieuzasadniony?
- Myślę, że to temat związany z wyborami. Politycy kalkulują, co się bardziej będzie opłacać - czy więcej ustąpić, czy być bardziej stanowczym wobec napływu uchodźców. Na razie sami nie wiedzą, na co lepiej zareaguje elektorat. Skończą się wybory, skończy się i temat uchodźców. Przestanie bowiem to ludzi interesować.
- Dla pana obecny kryzys z uchodźcami nie jest szansą dla Polski? Ci, którzy szukają pomocy państwa, wyjadą na Zachód, bo w naszym kraju jej nie znajdą, a zostaną tylko ci, którzy chcą przede wszystkim pracować i na nowo układać sobie życie?
- W Polsce od dawna mamy napływ imigrantów. Mamy Czeczeńców, Wietnamczyków czy inne nacje, które znalazły w naszym kraju azyl. Za pracą przyjeżdżają do nas ludzie z całego świata i nie ma z tym większego problemu. Ja sam problemu nie widzę, bo ci ludzie jakoś się w nasze społeczeństwo wmontowali. Ale co się tyczy tej fali imigracji, która napływa teraz do Europy, jest jedna zaskakująca sprawa.
- Jaka?
- W większości to młodzi mężczyźni. Uchodźcy to zwykle starcy, kobiety i dzieci. Mężczyźni z reguły walczą na froncie.
- Media pokazują mnóstwo kobiet z dziećmi.
- Media specjalnie takie obrazki wybierają. W większości to jednak mężczyźni.
- I na co miałaby ta nadreprezentacja mężczyzn wskazywać?
- To pokazuje, że są to ludzie, którzy po prostu chcą do lepszego świata. Ten lepszy świat oznacza przede wszystkim Niemcy. Ale ci, którzy mogą zostać w Polsce, nie powinni stanowić większego problemu.
- Ci, którzy u nas zostaną, będą zyskiem dla Polski?
- Nie patrzę na to przez pryzmat zysku czy straty. Patrzę na to przede wszystkim z punktu widzenia miłosierdzia wobec bezbronnych i zagubionych ofiar wojen. Ci, których interesuje tylko poprawa warunków życia, powinni sobie sami poradzić.
Zobacz: Podwójne życie Agnieszki Szulim. Ma męża i narzeczonego
Czytaj: Premier Kopacz uspokaja: Nie podejmę żadnych działań, które mogły by zdestabilizować nasz kraj
Najlepsze wideo: tv.se.pl