"Super Express": - Sejm przyjął nowe zasady naliczania składki ZUS. Stracą osoby zarabiające powyżej 7 tys. zł na rękę. Ja pamiętam, jak PO wprowadzała podział: "my, wykształceni z wielkich ośrodków, klasa średnia przeciwko ciemnym i biednym z prowincji". Dziś PiS próbuje prowadzić własną politykę informacyjną w myśl hasła "polski okradany naród przeciwko bogaczom z wielkich ośrodków"?
- To nie kwestia polityki informacyjnej, to bardzo konkretne działania, które mieć będą wymierne skutki. Bo jeśli mówimy o likwidacji trzydziestokrotności, to jest to nie tylko uderzenie w pracowników, ale przede wszystkim w firmy. Na pewno PiS ustawia sobie w ten sposób swój wizerunek i elektorat. I jest to bardzo niebezpieczne. Po pierwsze, odbiera się kolejne pieniądze ludziom, którzy tak naprawdę nie są żadnymi krezusami, bo w polskich warunkach, zwłaszcza dużych miast, zarobek kilku tysięcy na rękę nie jest szczególnym bogactwem, zwłaszcza gdy wychowuje się nie jedno, a kilkoro dzieci i spłaca się kredyt. PiS od prawie początku swoich rządów gra na ten podział, pobudzenie zawiści i niechęci.
- Jednak trzeba przyznać, że grupa obecnych wyborców PiS była za rządów PO przedstawiana jako ta gorsza część społeczeństwa?
- Te resentymenty, które PiS wykorzystuje, mają swoje źródło. Przez lata faktycznie jakaś grupa Polaków była odsuwana na bok, uważana za nieważną, w pewnym stopniu wykorzystywana. Jednak dziś PiS z pełną świadomością działa w drugą stronę, a na cel bierze ludzi, którzy w żadnym wykluczaniu nie brali udziału, nie są częścią żadnego układu, nie doszli do swoich majątków dzięki oszustwom czy kradzieżom. Są po prostu dobrze wykształconymi specjalistami albo uczciwie robili swój biznes. Teraz potężnie dostają w skórę. Uważam, że jest to pewien rodzaj oszustwa wyborczego.
Zamożni zapłacą wyższe składki ZUS. Ale jest sposób na uniknięcie podwyżki
- Dlaczego?
- PiS w kampanii wyborczej 2015 r. mówił o klasie średniej i drobnych przedsiębiorcach. Te rządy miały im sprzyjać. Stało się zupełnie inaczej. Klasa średnia nie dostała od PiS-u w ciągu ostatnich dwóch lat dosłownie nic. W przypadku przedsiębiorców sprawa jest bardziej skomplikowana, ale też nie można mówić, by rządy ich rozpieszczały. I nie bardzo wyobrażam sobie, jak PiS i główny strateg wyobrażają sobie funkcjonowanie państwa, w którym ta część, która zdaniem Mateusza Morawieckiego miała swoimi oszczędnościami zasilać gospodarkę, ma te oszczędności odebrane. Jak PiS wyobraża sobie sytuację, w której z uczciwej części elit robi się czarnego luda. To bardzo niebezpieczna droga.
- Siłą rzeczy PiS będzie zyskiwał w uboższej części społeczeństwa, ale też tracił w klasie średniej. Ktoś politycznie musi to zagospodarować. Czy to szansa dla PO i Nowoczesnej, Kukiz'15, czy może formacji Jarosława Gowina, która oderwałaby się od PiS?
- Muszę z dużą przykrością powiedzieć, że nie wierzę w Jarosława Gowina. Ja napisałem taki tekst, w którym nazwałem jego nową partię wolnościowcami bezobjawowymi. To nawiązanie do bezobjawowych konserwatystów w Platformie Obywatelskiej. Natomiast być może - choć mówię to z dużą ostrożnością - to jest rzeczywiście miejsce dla jakiejś nowej siły, która miałaby prosty, ograniczony program, ale w tych aspektach stoi po stronie klasy średniej i podatników. Jeżeli PiS będzie dalej działał jak działa, siłą rzeczy albo będzie wpychać ludzi, którzy stanowili jakąś część elektoratu PiS, a już na pewno jakąś część elektoratu pana prezydenta w 2015 r., w ramiona opozycji, co mało prawdopodobne, albo odstręczać od polityki. Albo zmuszać do tego, by poszukać nowej oferty programowej.