A teraz wyobraźcie sobie państwo, że co najmniej od stycznia politycy Platformy, zamiast pleść banialuki o prawach LGBT, zamachu na demokrację czy Polexicie, przy każdej okazji wbijają ludziom w głowy ten sam komunikat: „Pamiętajcie: płacicie dodatkowe 10 groszy w cenie litra paliwa, żeby Morawiecki mógł się bawić elektrycznymi samochodzikami”. Powtarzają to jak niegdyś Katon Starszy swoje przesłanie, że Kartaginę należy zburzyć. Nieustannie, do znudzenia. Robią w internecie kampanię, produkują memy, animacje. Aż w głowach słuchaczy, niekoniecznie tych popierających opozycję, pojawia się automatyczne skojarzenie: tankuję – płacę na zabaweczki Morawieckiego. Jak państwo myślą, jaki miałoby to wpływ na wynik ostatnich wyborów? Stawiam, że na bank odebrałoby PiS dwa, może trzy punkty. Wyborców, którzy nie przenieśliby oczywiście swoich głosów na Koalicję Europejską, ale też nie poszliby głosować na PiS.
Prosta, jasna, konsekwentna strategia, uderzająca w czuły punkt: kieszeń każdego właściciela samochodu i wydumane, nierealistyczne pomysły obecnej władzy. Tylko tyle i aż tyle. Ale Schetyna i jego pocieszna kompania, zamiast punktować takie sprawy – bo to oczywiście tylko przykład, jeden z wielu możliwych – wolał przymilać się do homoseksualistów, atakować Kościół, zapowiadać powyborcze czystki i licytować się z Kaczyńskim na obietnice rozdawania pieniędzy przy własnej wiarygodności w tej sprawie przebijającej dno.
Na Twitterze miał miejsce ciekawy dialog między pewną internautką (wspierającą opozycję) a przewodniczącym PO. Internautka napisała: „Na Podkarpaciu jest jedna gmina, Cisna, w której wygrała KE. Bez żartów. Tam trzeba jechać, sprawdzić i przeanalizować jak tego dokonali. Widać, że się da”. W tej gminie z aż 10. miejsca startowała europosłanka PO od dwóch kadencji Elżbieta Łukacijewska. Pracowita, zżyta z ludźmi, mieszkająca wśród nich na co dzień, ciesząca się zaufaniem. Schetyna odpisał: „Ludzie z zewnątrz. Napływowi. Wielu z Dolnego Śląska i Wrocławia”. Jeśli przewodniczący PO sięga takich głębi analizy, żeby wytłumaczyć sobie, dlaczego KE udało się wygrać w jednej jedynej gminie w regionie, gdzie króluje niepodzielnie PiS – to czarno widzę polityczną przyszłość jego i jego formacji.