- Nowoczesna chyba nie ma powodów do narzekań – wszystko zmierza do koalicji z PO w kolejnych wyborach, więc skorzystacie na duopolu tworzonym przez PiS.
- Po pierwsze, nie cieszymy się z rozwiązań, obierających znacznej części wyborców swoją reprezentację polityczną. Po drugie, Nowoczesna jest w innej frakcji w PE niż PO i byłoby czymś uzasadnionym, by akurat do wyborów europejskich iść osobno. Ta ordynacja to uniemożliwia i sprawia, że kilka ugrupowań będzie się musiało jakoś skonsolidować, albo po prostu nie wprowadzi swojej reprezentacji do PE. Jest jeszcze gorsze niebezpieczeństwo.
- Jakie?
- Że podobną ordynację PiS zarządzi do Sejmu.
- Myśli pani, że na podobną inżynierię wyborczą PiS zdecyduje się w wyborach parlamentarnych?
- Niestety, wiele na to wskazuje. Wygląda na to, że ordynacja do wyborów europejskich ma być tylko testem przed wyborami parlamentarnymi. Oznaczałoby to, że PiS przy tym samym poparciu, które miał w wyborach w 2015 r., wprowadziłby do Sejmu realnie prawie 300 posłów, blisko większości konstytucyjnej. Byłoby to nieuczciwe, przy poparci 37% wyborców. Już teraz choć opozycja reprezentuje większą ilość obywateli niż PiS, to i tak nie ma takiej siły głosów w sejmie jak on. Gmeranie przy ordynacji mogłoby to jeszcze pogorszyć. Dlatego uważam, że jeszcze bardziej niż do tej pory potrzebujemy na opozycji silnej konsolidacji i powstania koalicji racji stanu, która powstrzyma zapędy PiS. Tym jest Koalicja Obywatelska, jedyną realną alternatywą do rządów PIS.