Katarzyna Lubnauer cały czas jest pracownikiem Uniwersytetu Łódzkiego. Obecnie przebywa na bezpłatnym urlopie, aby móc całkowicie skupić się na pracy w Sejmie. Z tego powodu dostała możliwość zaszczepieniu się przeciw koronawirusaowi. Jak sama mówi, nie skorzystała.
Nie przegap: PILNE! Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski oficjalnie kandydatem na RPO
- Jak miałam to zrobić, gdy równocześnie dostaję rozpaczliwe listy osób, które są w grupach ryzyka, ale cały czas nie mają nawet perspektywy swojego terminu? One mogą nie doczekać swojej kolejki – i żyją teraz w wiecznym strachu o swoje zdrowie i życie. Nie oceniam tych kolegów i koleżanek, którzy podjęli inną decyzję, rozumiem strach przed chorobą, sama się boję COVID-u, ale uznałam, że nie mogę zachować się inaczej. Czuję się jednak bezsilna, gdy widzę, że ten cholerny system w ogóle stawia nas przed podobnymi dylematami. Przecież to absurd – powiedziała.
Uważa też, że jej posunięcie może przyśpieszyć szczepienie seniorów między 60. a 69. rokiem życia, bowiem miała dostać szczepionkę firmy AstraZeneca, która jest zalecana dla osób we wspomnianej grupie wiekowej.
- Na szczęście praktycznie nie marnujemy w Polsce dawek, dlatego jestem przekonana, że moja dawka na kogoś przeszła. W idealnym świecie, byliby to rodzice dzieci chorych na raka albo opiekunowie osób po przeszczepach, których się nie szczepi, a powinno – stwierdziła.