Czym jest tytułowy cichy pucz? To coś co wcześniej znana lewicowa publicystka Naomi Klein nazwała „doktryną szoku”. Chodzi o to, że elity wykorzystują kryzysy polityczne i ekonomiczne do wprowadzania w duchu neoliberalizmu rozwiązań gospodarczych szkodliwych dla społeczeństwa. O ile Klein śledziła te przemiany w skali globalnej, Roth skupia się na pokryzysowej Unii Europejskiej i krajach, które w jego wyniku popadły w największe kłopoty. Najlepszym tego przykładem jest Grecja. Kryzys zadłużenia tego kraju doprowadził do forsowanych przez tzw. trojkę działań naprawczych w duchu austerity, czyli mówiąc po ludzku zaciskania pasa. Niekończący się serial z oddłużaniem Grecji pokazuje, że ta polityka nie tylko nie poprawiła sytuacji, ale wręcz doprowadziła do pogłębienia się kryzysu. Cięcia budżetowe wymuszane przez trojkę sprawiły, że w Grecji doszło nie tylko do totalnej zapaści gospodarczej, ale także społecznej i zafundowały temu bałkańskiemu krajowi głęboki kryzys demokracji.
Roth w swojej książce formułuje oskarżenie pod adresem polityków europejskich chodzących na pasku wielkiego kapitału, skupiającego w różnego rodzaju nieformalnych grupach lobbystycznych. Jeśli nie znacie takich stowarzyszeń jak Bilderberg, Entrepreneurs' Roundtable czy European Roundtable of Industrialists to, zdaniem Rotha, powinniście je poznać. Wywierają one bowiem przemożny wpływ na unijnych decydentów i kreowaną przez nich politykę, która prowadzi do rozmontowania europejskiego państwa dobrobytu.
Faktycznie brzmi jak bajania wariata, ale nawet jeśli uznamy doniesienia Rotha za przesadzone i nieudowodnione, nie zmienia to faktu, że prowadzona przez Unię polityka antykryzysowa jest bardziej trucizną niż lekarstwem w duchu „kto ma, będzie mu dane”. „Cichy pucz” pokazuje dobitnie, jaką katastrofę sobie szykujemy.
Jürgen Roth, „Cichy pucz. Zawłaszczanie Europy przez niejawne elity gospodarczo-polityczne”, Zysk i S-ka, Poznań 2015
Lobbyści rządzą Unią Europejską? Recenzja książki Jürgena Rotha „Cichy pucz”
2015-06-04
14:45
Jürgen Roth już chyba na zawsze będzie się w Polsce kojarzył ze Smoleńskiej. Jego książka „Tajne akta S.” podzieliła opinię publiczną. Dla jednych była potwierdzeniem tez o zamachu, dla drugich wyrazem szaleństwa niemieckiego dziennikarza śledczego, który dał się omamić Macierewiczowi. Myliłby się jednak ten, który uzna Rotha za prawicowego świra. Jeśli już to jest lewicowym świrem, na co dowód dostarcza jego poprzednia, wydana niedawno także w Polsce, książka „Cichy pucz”. Choć i ta opinia byłaby dla niego krzywdząca.