"Wczoraj jeden z posłów Kukiz'15, by mnie zaatakować, opluł grób mojego śp. Ojca. Niskie i podłe. Ale ja zareagowałam zbyt emocjonalnie, za co Kukizowców i ich wyborców przepraszam. Przeprosiny nie dotyczą pana Jaskóły. Zdanie o nim podtrzymuje. Rzadka kreatura" - napisała na Twitterze Hanna Lis, odnosząc się do wcześniejszej "kulturalnej" wymiany zdań z Tomaszem Jaskółą. "To pani ojciec byli wspomniani przez Kisiela jako wpierający reżim PRL-u i niszczący wolność słowa dziennikarze. Waldemar Kedaj to pani tata przecież. Chyba wątki szwedzkie tez nie są nieznane" - napisał polityk. Dziennikarka po tych słowach najwyraźniej straciła nad sobą kontrolę. "Chciałam już zapytać, czy każdy kukizowiec to debil, ale to pytanie retoryczne. Zatem odpowiem (p)ośle: wątki szwedzkie niestety nie są znane, bo gdyby były, to byś (p)ośle wiedział, ze w Szwecji na Ojca rzuciła się cała agentura, z Petelickim na czele. Zapraszam do IPN (p)ośle" - ripostowała Lis, która za swój emocjonalny wpis w końcu przeprosiła. Warto pamiętać, że "kukizowcy" to wielotysięczna grupa ludzi, którzy z konfliktem Lis-Jaskóła nie mają nic wspólnego.
Lis nazwała ich "debilami". Teraz przeprasza, ale nie wszystkich
2018-05-29
13:51
Hanna Lis poczuła się ostatnio urażona bezpardonowym atakiem na jej ojca Wojciecha Kedaja. Dziennikarka nie wytrzymała i postanowiła przywalić nie tylko w tego, który uderzył w jej ojca - posła Tomasza Jaskółę, lecz także w przynajmniej w dziesiątki tysięcy Bogu ducha winnych ludzi. Lis chyba doszła do wniosku, że się zagalopowała, bo postanowiła za swoje słowa przeprosić. Przy okazji jednak ponownie zaatakowała polityka ruchu Kukiz'15.
Przeczytaj także: