Lew Gudkow

i

Autor: archiwum se.pl

Lew Gudkow: W Rosji bez zmian, Putin nie rozmontuje systemu

2012-03-06 3:00

Nie pokładam nadziei w protestach,Kreml umie je rozbroić - mówi szef Centrum Jurija Lewady.

"Super Express": - Władimir Putin został prezydentem Rosji na kolejną kadencję. Na Wschodzie bez zmian czy jednak...?

Lew Gudkow: - Zmian nie ma i nie należy ich oczekiwać. Putin ich nie planuje. To, co można było usłyszeć z jego ust przed wyborami i po nich, jest wyrazem bardzo konserwatywnego kursu. Zasadza się on na tym, żeby niczego nie zmieniać. Struktura i organizacja władzy pozostanie ta sama. Również hasła, które głosi, pełne są sztampy i stereotypów znanych już we wcześniejszej retoryce Putina. Oznaczają odejście od bardziej liberalnej i tolerancyjnej polityki Miedwiediewa.

- Putin wygrał, ale wiele osób uważa, że jest słabszy niż kiedykolwiek. Na ile jest jeszcze panem sytuacji w Rosji?

- W czasie kampanii wyborczej Kremlowi udała jest tylko jedna rzecz - zatrzymać utratę zaufania do Putina. Nie udało się jednak wzmocnić jego wizerunku na tyle, aby poczuł się równie pewnie jak w czasie poprzednich kadencji.

- Z czego wynika ten brak poczucia siły?

- Jego pozycja jest dużo słabsza, ponieważ coraz więcej Rosjan zaczyna kwestionować jego mandat do sprawowania władzy.

- To jeszcze nie musi oznaczać, że nie może się odrobić strat. Pytanie, czy Putin jest w stanie wzmocnić swoją pozycję.

- Putin wpadł we własne sidła. Niczego specjalnie nie może zmienić, ponieważ każda istotna zmiana oznacza rozmontowanie systemu, który stworzył. Z drugiej strony nie może też być całkowicie bierny, gdyż ostatnie dwanaście lat jego rządów nie przyniosło żadnych korzyści. Putin musi pokazać, że stać go na więcej niż przejadanie dochodów z gazu i ropy. Będziemy więc świadkami różnych uników, które będą miały przekonać społeczeństwo, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

- Rosjanie znają go już na wylot. Zdoła przekonać kogoś, kogo nie przekonał wcześniej?

- Trudno powiedzieć, bo nie wiadomo jeszcze, z jaką siłą zareaguje formujący się ruch przeciwników Putina. Z jednej strony siłą tego ruchu jest moralna racja. Z drugiej słabością brak politycznej organizacji i doświadczenia. Nie wiadomo też, jakie siły ten ruch może zmobilizować. Do osiągnięcia czegoś trzeba wyrwać z bierności i apatii szerokie masy społeczne, których oczekiwania względem państwa ograniczają się do żądań socjalnych. Spełnianie ich jest filarem reżimu Putina.

- Na ulicach rosyjskich metropolii można zobaczyć tysiące innych ludzi, którzy putinowskiej rzeczywistości nie akceptują.

- To jednak ludzie bardziej świadomi politycznie, lepiej wykształceni i zamożniejsi niż większość społeczeństwa. Miejska klasa średnia to trochę za mało.

- Podobno do przeprowadzenia rewolucji wystarczy jedynie 2 proc. społeczeństwa. Więc może jest w tej grupie jakaś nadzieja?

- Nie pokładam w nich większych nadziei. Głównie dlatego, że nie widzę żadnych horyzontów ich działania. Reagują jedynie na wydarzenia, nie wkładając w swoją działalność żadnych własnych pomysłów. Dlatego ostrożnie oceniałbym ich potencjał.

- Myśli pan, że wystarczy im mobilizacji, żeby chociaż regularnie masowo wyrażać swoje niezadowolenie na ulicy?

- Oczekuję raczej spadku tej społecznej mobilizacji. Dla protestujących zabraknie w końcu psychologicznej podstawy, aby kontynuować swój bunt. Sam motyw sfałszowanych wyborów działał na ich wyobraźnię, ale teraz, kiedy czeka nas długi okres bez wyborów, tej motywacji zwyczajnie zabraknie.

- Problem Kremla ze zbuntowanym społeczeństwem rozwiąże się więc sam?

- Władze zrobią swoje, żeby tę społeczną bombę rozbroić. Czeka nas rok markowania zmian przez rządzących i dyskredytacji protestujących. Problem polega jednak na tym, że sytuacja ekonomiczna wymaga podjęcia kilku niepopularnych decyzji, które wywołają falę protestów. Będziemy więc obserwować sinusoidę społecznych nastrojów.

Lew Gudkow

Dyrektor niezależnego Centrum Jurija Lewady